Obozy Koncentracyjne » KL Auschwitz-Birkenau-Monowitz
KL Auschwitz-Birkenau-Monowitz


Idea założenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu narodziła się pod koniec 1939 roku w Urzędzie Wyższego Dowódcy SS i Policji we Wrocławiu (der Höhere SS-und Polizeiführer Südost), na czele którego stał SS-Gruppenführer(1) Erich von dem Bach-Zelewski. Z projektem utworzenia państwowego obozu koncentracyjnego w koszarach oświęcimskich wystąpił inspektor policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (Inspekteur der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes-Sipo u. SD) SS-Oberführer(2) Arpad Wigand. Wigand argumentował konieczność utworzenia obozu przepełnieniem więzień Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, co miałoby jakoby utrudniać, a nawet w przyszłości uniemożliwić, policji bezpieczeństwa właściwe wykonywanie jej zadań.

Za owym enigmatycznym stwierdzeniem o właściwym wykonywaniu zadań policji bezpieczeństwa stoi działalność o charakterze zastraszająco-represyjnym w stosunku do ludności polskiej. Kolejnym argumentem były alarmujące doniesienia o coraz bardziej wzmagającym się i rosnącym w siłę ruchu oporu na terenie Śląska i Generalnej Guberni. Pociągało to za sobą możliwość wystąpienia masowych aresztowań. W związku z ogromną falą aresztantów zachodziła realna groźba, że przepełnione więzienia i dotychczas działające obozy koncentracyjne nie będą w stanie pomieścić wszystkich „wrogów Tysiącletniej Rzeszy”.

W swoim planie Wigand sugerował, że najlepszym miejscem do założenia nowego obozu będą byłe koszary wojskowe, gdzie będzie można od razu osadzić więźniów. Koszary były położone poza obszarem zwartej zabudowy Oświęcimia, w rozwidleniu rzek Wisły i Soły, w dzielnicy Zasole. Taka lokalizacja miałaby umożliwić ewentualną rozbudowę obozu (jeżeli zajdzie w przyszłości taka potrzeba), jak również zapewniała izolację więźniów i miejsca ich pobytu od świata zewnętrznego. Kolejnym atutem było dogodne połączenie kolejowe Oświęcimia ze Śląskiem, Generalnym Gubernatorstwem, Czechosłowacją i Austrią. Miałoby to zapewnić szybki transport więźniów, który nie napotykałby większych problemów logistycznych. Również brak konieczności przebudowy linii kolejowej obniżał koszty utworzenia obozu.

Wobec tak umotywowanego projektu inspektor obozów koncentracyjnych SS-Oberführer Richard Glücks skierował do Oświęcimia specjalną komisję. Komisji tej przewodniczył ówczesny kierownik KL Sachsenhausen SS-Sturmbannführer(3) Walter Eisfeld. Oględziny przyszłego terenu obozu przypadły na pierwsze dni stycznia 1940 roku. Orzeczenie komisji było bardzo nieprzychylne dla Inspekteur Sipo u. SD. Uznano, że koszary w Oświęcimiu nie nadają się do założenia w nich obozu.(4)
Ta opinia ubodła również ambicje Höhere SS-und Polizeiführer Südost, który złożył meldunek do szefa Głównego Urzędu SS (SS-Hauptamt) o planowanym założeniu obozu w Oświęcimiu. W dniu 25 stycznia 1940 roku na biurko Reichsführera SS(5) Heinricha Himmlera trafiła notatka, iż według uzyskanych od SS-Gruppenführera von dem Bacha-Zelewskiego informacji „wkrótce obok Oświęcimia zostanie urządzony obóz, który jest pomyślany jako rodzaj państwowego obozu oświęcimskiego”.(6)

Ażeby podjąć odpowiednią decyzję, co do miejsca zlokalizowania planowanego obozu Himmler zarządził inspekcję: więzienia policyjnego w Welzheim i obozu przejściowego w Kislau (okręg des Höheren SS-und Polizeiführers Südwest), obozu we Frauenbergu k. Admontu (okręg des Höheren SS-und Polizeiführers Alpenland), obozu w Sosnowcu i obozu w Oświęcimiu (okręg des Höheren SS-und Polizeiführers Südwest). W wyniku owych kontroli SS-Oberführer Glücks zameldował o zakwalifikowaniu byłych polskich koszar artyleryjskich na Zasolu do zlokalizowania w nich obozu. Warunkiem było jednak uzupełnienie niektórych urządzeń sanitarnych i pewne zmiany w substancji budowlanej. Po spełnieniu owych warunków i sfinalizowaniu pertraktacji z Wehrmachtem (teren ten był formalnie w posiadaniu Wehrmachtu) miał natychmiast zostać uruchomiony obóz kwarantanny (das Quarantänelager).

Ostatecznie w dniu 8 kwietnia 1940 roku generał lotnictwa Halm wyraził zgodę na wydzierżawienie oświęcimskich koszar SS oraz podpisanie umowy w sprawie ich przekazania pod jurysdykcję władz SS.(7)
W wyniku raportu z drugiej inspekcji, która pod kierunkiem SS-Hauptsturmführera(8) Rudolfa Hössa 18 kwietnia 1940 roku ponownie wizytowała Oświęcim, 27 kwietnia Himmler wydał rozkaz o założeniu w byłych koszarach artyleryjskich obozu koncentracyjnego.(9) Pierwszym jego komendantem mianowano, wspomnianego wcześniej, SS-Hauptsturmführera Hössa, dotychczasowego Schutzhaftlagerführera w KL Sachsenhausen.

Zgodnie z rozkazem Reichsfűhrera SS istniejący kompleks budynków miał zostać w jak najszybszym czasie przekształcony w obóz. Tak tą sytuację opisuje Rudolf Höss w swoich wspomnieniach: „Zadanie nie było łatwe. Z istniejącego kompleksu budynków, wprawdzie dobrze zachowanych pod względem budowlanym, ale zupełnie zaniedbanych i rojących się od robactwa, miałem w najkrótszym czasie stworzyć obóz przejściowy dla 10 000 więźniów. Z punktu widzenia higieny brak było wszystkiego. W Oranienburgu powiedziano mi przed wyjazdem, iż nie mogę spodziewać się większej pomocy i , że w miarę możliwości muszę sobie radzić sam. Tam (w Polsce) jest jeszcze wszystko, czego Rzeszy brakuje od lat (...) Ledwie przyjechałem do Oświęcimia, a już inspektor policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa we Wrocławiu pytał, kiedy będą mogły być przyjęte pierwsze transporty.”(10)

Budowniczymi obozu byli głównie więźniowie przywiezieni z KL Dachau jako tzw. kommando zewnętrzne (Aussenkommando), Żydzi i robotnicy cywilni. Wykonali oni pierwsze prace, takie jak ogrodzenie terenu obozu, prace remontowo-budowlane. Stopniowo powiększano również tzw. strefę interesów obozu (Interessengebiet). Był to obszar, z którego wywieziono na roboty do Niemiec bądź wysiedlono zamieszkującą go ludność. Wyburzono także większość domów i zabudowań gospodarczych. Celem tworzenia strefy interesów było uniemożliwienie więźniom kontaktu z polską ludnością cywilną, jak również uniemożliwienie ucieczki.
Do akcji wysiedleńczej należało również zajęcie przez Niemców wszystkich domów w dzielnicy Zasole w rejonie ulic Legionów, Krótkiej, Polnej i Kolejowej. Budynki wraz z wyposażeniem przekazano rodzinom SS-mannów oraz niemieckich specjalistów z fabryki kauczuku i benzyny syntetycznej (Buna-Werke).

Tak wygląd obozu opisuje w swoich zeznaniach Pery Broad, SS-mann Oddziału Politycznego (Politische Abteilung) w KL Auschwitz: „Obóz koncentracyjny Oświęcim, znany w Polsce jako , położony był w pobliżu miasta o tej samej nazwie, na bagnistym terenie między Wisłą a jej dopływem Sołą. Obóz powstał w 1940 roku. Dawne koszary i byłe zabudowania fabryczne(11) posłużyły jako baza dla dalszych, bardzo obszernych zabudowań. Początkowo istniał tylko tzw. obóz macierzysty Oświęcim, położony obok szosy, wiodącej wzdłuż Soły i łączącej wieś Rajsko z miastem Oświęcim. Z szosy można było ujrzeć obok głównego wejścia luksusową willę komendanta SS-Obersturmbannführera(12) Hössa. Wjazd zamknięty był szlabanem, przy którym wartownicy SS dokładnie sprawdzali każdego wchodzącego lub wychodzącego żołnierza czy cywila. Z prawej strony za tym przejściem znajdowała się wartownia główna, a skośnie naprzeciw komendanturą.
Wgląd do właściwego obozu uniemożliwiał długi betonowy mur, ponad który wystawały wieżyczki wartownicze i szczyty ponurych czerwonych budowli z cegły. Większość 28-miu dwupiętrowych bloków w obozie służyła za pomieszczenia dla więźniów. Kilka bloków przeznaczono dla chorych, na kancelarię, przechowalnię odzieży i do innych celów. Poza tym w obozie mieściła się kuchnia dla więźniów.

Zabezpieczenie obozu stanowiło ogrodzenie z dwóch rzędów drutów kolczastych, wznoszące się na wysokość przekraczającą wzrost człowieka. Drutami płynął prąd elektryczny, nocą zaś były one jasno oświetlone gęstą siecią lamp. Poza tym na wieżyczkach znajdowały się wielkie reflektory, którymi można było oświetlić obóz. Po wewnętrznej stronie drucianego ogrodzenia trzymetrowy pierścień żwiru stanowił tzw. strefę neutralną, przy wkroczeniu na którą już strzelano.”(13)
Pierwszymi więźniami Auschwitz byli niemieccy więźniowie kryminalni (kategorie więźniów patrz rys. 2, s. 46 niniejszej pracy) przywiezieni z KL Sachsenhausen przez Rapportführera Gerharda Palitzscha. Otrzymali oni numery od 1 do 30. Przeznaczono ich na więźniów funkcyjnych, którzy mieli sprawować nadzór nad resztą więźniów. Byli wśród nich najbardziej zdziczali sadyści jak Leo Wietschorek (Nr 30).(14)

Jako datę rozpoczęcia działalności KL Auschwitz uznaje się dzień 14 czerwca 1940 roku. Przywieziono wtedy pierwszy transport więźniów politycznych Polaków z więzienia w Tarnowie. Liczył on 728 mężczyzn, którzy otrzymali numery od 31 do 758. Na okres kwarantanny umieszczono ich w budynkach Polskiego Monopolu Tytoniowego.(14)
Każdy nowy transport kierownictwo obozu witało swoistą „mową powitalną”. Tak ową „mowę” wspomina ks. abp Adam Kozłowiecki SJ, który przybył do Auschwitz w dniu 20 czerwca 1940 r. transportem z Wiśnicza: „Na czas trwania wojny znajdujecie się w niemieckim obozie koncentracyjnym. Dyscyplina panuje tu surowa, ale sprawiedliwa. Domagam się od was bezwzględnego posłuszeństwa wszelkim przełożonym, tak spośród członków SS, jak i również spośród więźniów. Każde wykroczenie będzie karane. A kary są takie: wiszenie na słupku, chłosta do 75 uderzeń, kara śmierci. Każde nieposłuszeństwo i bunt przeciw SS będzie natychmiast ukarane śmiercią przez rozstrzelanie; bunt lub rzucenie się na któregoś z przełożonych-więźniów zostanie ukarane śmiercią przez powieszenie; próba ucieczki z obozu będzie ukarana śmiercią przez rozstrzelanie. W razie, gdyby zbiega nie udało się złapać, rozstrzela się 10-ciu innych więźniów z izby, do której należał zbiegły. Kara śmierci grozi za każdą zmowę oraz za tajenie zmowy przed władzami. Każda najmniejsza nawet kara obozowa automatycznie przedłuża czas trwania w obozie przynajmniej o dwa tygodnie...”(15)

Wielu więźniów przekazało słowa powitania władzy obozowej w innej formie. Często przewijają się słowa o dobrym więźniu, który żyje tylko 3 miesiące itd. Możliwe jest, że wraz z rozwojem obozu ewoluowało również i powitanie Zugangów.
Z czasem obóz rozbudowywano. W okresie największego rozkwitu obóz liczył ok. 50 filii, z czego najdalsza znajdowała się w Brnie (ówczesna Czechosłowacja). Oprócz tzw. Auschwitz I utworzono obóz we wsi Brzezinka. Teren nowego obozu musiano najpierw zniwelować oraz założyć system melioracji. Przy budowie nowego obozu oraz budowie zakładów Buny straciło życie kilkanaście tysięcy więźniów Polaków i sowieckich jeńców wojennych.

Po likwidacji pozostałości obozu radzieckich jeńców wojennych odgrodzono murem w obozie macierzystym dziesięć bloków. Był to zaczątek oddziału kobiecego. Pierwsze Polki przywieziono tam w dniu 27 kwietnia 1942 roku z Montelupich oraz z więzienia w Tarnowie. Z czasem odcinek kobiecy przeniesiono na odcinek BIa w Birkenau, tworząc kobiecy obóz koncentracyjny (Frauenkonzentrationslager - FKL).
22 listopada 1943 roku kolejny komendant Auschwitz SS-Obersturmbannführer Arthur Liebehenschel rozkazem garnizonowym nr 53/43 przeprowadził podział obozu na: Konzentrationslager Auschwitz I – Stammlager (komendant SS-Obersturmbannführer A.Liebehenschel)
Konzentrationslager Auschwitz II – Birkenau (obozy w Brzezince oraz obozy filialne przy gospodarstwach rolno-hodowlanych; komendant SS- Sturmbannführer Fritz Hartjenstein)
Konzentrationslager Auschwitz III – Aussenlager (obozy filialne w: Monowicach, Jaworznie, Łagiszy, Jawiszowicach, Świętochłowicach, Wesołej k. Mysłowic, Goleszowie, Libiążu, Sosnowcu i Brnie; komendant SS- Hauptsturmführer Heinrich Schwarz).(16)
Od stycznia 1942 roku w KL Birkenau realizowano program eksterminacji Żydów pod nazwą „Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” (die Endlösung der Judenfrage). Masowe transporty z całej okupowanej Europy mordowano w komorach gazowych, a ciała spalano w czterech krematoriach i na stosach spaleniskowych.

Niewielu członków Sonderkommando przeżyło obóz, aby opowiedzieć szczegółowo o końcu tragicznym końcu każdego transportu. Zostały jednak zapiski, kilka znaleziono zakopanych w pobliżu krematoriów w KL Auschwitz II. Jednakże i ta garstka, która przeżyła nie milczała. Poniżej przedstawiony został opis rutynowego przyjęcia transportu, który został sporządzony przez doktora Miklósa Nyiszli, asystenta dr SS Josefa Mengelego oraz lekarza Sonderkommando: „Transport trafia do obszernego, jasno oświetlonego i wybielonego pomieszczenia, które ma około 50 metrów długości. Środkiem sali ciągną się kolumny. Wokół kolumn i pod ścianami – ławki. Nad ławkami długi rząd wieszaków z numerami. Gęsto rozmieszczone tabliczki ogłaszają w różnych językach, że ubranie i obuwie należy związać i powiesić na wieszaku, a numer zapamiętać dokładnie, aby po powrocie z kąpieli nie powstał niepotrzebny tumult (...) W pomieszczeniu znajdują się setki ludzi. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Wchodzą żołnierze SS. Natychmiast pada komenda: wszyscy rozbierać się. Zostaje określony czas. Dziesięć minut! (...) W ciągu dziesięciu minut wszyscy są już nadzy. Na wieszakach wiszą ubrania, a buty związane sznurówkami stoją na baczność. (...) Nadzy ludzie tłoczą się do następnej, również oświetlonej sali. Pomieszczenie jest o połowę mniejsze niż szatnia. Nie ma w nim wieszaków i ławek. Na środku wielkie, czworokątne słupy. Nie są to kolumny podtrzymujące sklepienie, tylko potężne blaszane rynny, z ażurowymi, niby kratownica, bokami.”(17)
br] Oszukiwani do ostatniej chwili ludzie wykonywali posłusznie rozkazy SS-mannów i członków Sonderkommando. Starali się utrzymać ład w swoich rzeczach, aby łatwo i szybko je później odszukać. Wierzyli, że po kąpieli i dezynfekcji trafią do obozu pracy. W końcu komora gazowa przypominała trochę łaźnię...
To, co miało nastąpić zwiastowała tylko jedna krótka chwila. 20 minut, tyle trwała świadomość umierania setek ludzi. A oto jak opisuje scenę zagazowywania doktor Miklós: „Już wszyscy są w środku. Rozlega się głośna komenda: SS i Sonderkommando opuścić łaźnię. Wychodzą, dokładnie sprawdzając, czy nikt z nich nie został. Drzwi zatrzaskują się. W łaźni gaśnie światło.

Tymczasem na dworze rozlega się warkot motoru. Przyjeżdża luksusowa karetka Czerwonego Krzyża. Wysiadają z niej oficer SS i SDG (Sanitätsdienstgehilfe), czyli SS-mann z pomocniczej służby sanitarnej. Ten ostatni niesie w ręku cztery blaszane puszki pomalowane na zielono.
Wchodzą na trawnik, z niego na betonowy płaski dach, nad którym sterczą niskie, betonowe kominy. Podchodzą do pierwszego. Wkładają maski gazowe. Zdejmują przykrywę komina. Jest ciężka, z betonu. Otwierają patentowy zamek jednej z puszek i jej zawartość – zielonkawe ziarna wielkości fasoli – wysypują przez otwór (...) To cyklon. Natychmiast po zetknięciu się z powietrzem wydziela się gaz. Gaz rozchodzi się przez otwory: w ciągu kilku sekund wypełnia całe pomieszczenie, w którym kłębią się tłumy ludzi. W ciągu pięciu minut koniec z całym transportem.

Sanitarka z czerwonym krzyżem pojawia się z przybyciem każdego transportu. Przywozi gaz skądś z zewnątrz. (...)(18)
Po dwudziestu minutach idą w ruch elektryczne wentylatory, aby usunąć gaz. Otwierają się drzwi. Nadjeżdżają samochody ciężarowe. Jedna z grup Sonderkommanda ładuje osobno na ciężarówki buty, osobno ubrania (...)”(19)
Komendant Rudolf Höss nadmienia, że nie wszyscy z transportu szli do gazu nie przeczuwając co się za chwilę wydarzy. W swoich wspomnieniach spisanych w polskim więzieniu opisuje między innymi taką scenę: „Pewnego razu w przejściu podeszła do mnie zupełnie blisko jedna z kobiet i wskazując na czworo swoich dzieci, które grzecznie trzymały się za ręce, aby przeprowadzić najmniejsze przez nierówności terenu, szepnęła mi: . Pewien starzec syknął do mnie, przechodząc . Oczy jego płonęły przy tym nienawiścią. Mimo to poszedł spokojnie do komory, nie zwracając uwagi na innych.”(20)

Kości i popioły, które pozostawały jako materialny ślad istnienia transportów, były przez członków Sonderkommando rozdrabniane specjalnymi drewnianymi tłuczkami.(21)
Po takiej „obróbce” zakopywano je w dołach, topiono w nurtach Soły i Wisły oraz w stawach rybnych w okolicy KL Auschwitz II, zasypywano nimi zagłębienia terenowe i bagna, a także rozsypywano jako nawóz po polach gospodarstw rolnych SS. Nie chodziło tutaj o utylizację popiołów, lecz o jak największe ich rozproszenie, aby niemożliwym stało się ich ewentualne wykorzystanie jako dowody zbrodni.(22)

Ironią jest to, że w tej samej rzece, do której wsypywano prochy ludzkie beztrosko pluskały się dzieci Hössa. W swoich wspomnieniach pisze on: „Latem dzieci (...) kąpały się w Sole”(23)
W momencie, gdy do obozu zaczęły napływać zbiorowe transporty do „Krainy Pieców” zaczęły trafiać również dzieci. Bardzo rzadko udawało im się trafić na obóz. Większość z nich ginęła w komorach gazowych, a zdarzało się, że niemowlęta żywcem wrzucano w ogień krematorium lub stosu spaleniskowego. Inny los spotykał dzieci, które potrzebne były w eksperymentach medycznych. Doktor SS Josef Mengele specjalizował się w badaniach dziedziczenia. Często wybierał on spośród selekcjonowanych bliźnięta, które poddawał później eksperymentom.

W czasie przybywania transportów ludności cywilnej z ogarniętej Powstaniem Warszawy na obóz trafiało bardzo wiele dzieci. Obóz koncentracyjny brutalnie niszczył dziecięce wyobrażenie o świecie. Po kilkunastu tygodniach pobytu za drutami dzieci postrzegały wszystko w kategoriach ordnungu obozowego. Dobrą ilustracją jest tutaj scena przedstawiona przez Bogdana Bartnikowskiego. Warto zaznaczyć, że rozmowa dotyczy ołowianego żołnierzyka: „ A najgorzej to jest konikowi. Widziałeś, jaki jest chudy? Karmię go czasami okruszkami chleba, ale on nie chce, pewnie wolałby zjeść siana, owsa...
– Pewnie – szepnąłem.
– Ułanowi mundur się podarł, widziałeś? – sięgnął jeszcze raz do kieszeni, wyjął żołnierzyka i podsunął mi go przed oczy. Spod farby wyzierał gdzieniegdzie szary ołów.

– Biedni oni – szeptał dalej mały. – A co by było, gdyby esesmani go znaleźli... Ułanowi zaraz by zabrali szablę i lancę, dali pasiak, numer, a koń... Koni oni chyba nie biorą do gazu? – spytał nagle przestraszony.
– Pewnie, że nie! Ale musiałby pracować dla nich.
– Może by zamiast nas ciągnął rolwagę, co?”(24)
Rzeczywistość obozowa brutalnie wkradała się w każde słowo i wyobrażenie kilku lub kilkunastoletniego więźnia KL Auschwitz-Birkenau. Wszystko rozważa się w kategoriach komina, głodu, pasiaków, numerów, drutów...
W drugiej połowie 1944 roku rozpoczęto stopniową likwidację obozu. Początkowo wywożono grupy więźniów do innych obozów. W listopadzie zakończono akcję gazowania ludzi. Powoli, lecz systematycznie palono dokumenty obozowe. Wywożono zagrabione więźniom mienie do Rzeszy. Wysadzono komory gazowe i krematoria. SS-manni zacierali ślady zbrodni.

Historia KL Auschwitz-Birkeanu nie mogła jednak zakończyć się tak po prostu: wysadzeniem komór, krematoriów, spaleniem dokumentów. Na 22 dni przed wyzwoleniem obozu dokonał się ostatni tragiczny akord. W dniu 5 stycznia 1945 r. w blocku 11 w Stammlagrze odbył się ostatni Standgericht (Sąd Doraźny) w historii obozu. Na czele sądu stanął dr Johannes Thümmler, szef katowickiego Gestapo.
Standgericht był policyjnym sądem doraźnym, który zajmował w sprawach orzekania winy Polaków podejrzanych o przynależność do ruchu oporu. Podejrzanych przywożono i osadzano w blocku 11 do dyspozycji Gestapo. Sąd doraźny orzekał zazwyczaj karę śmierci, bardzo rzadko zamieniał ją na karę osadzenia w obozie. Skazanych rozstrzeliwano po zakończeniu sądu pod Ścianą Śmierci na dziedzińcu blocku 11. Po rozebraniu Ściany 27 lutego 1943 r. skazanych przewożono do KL Auschwitz II, gdzie ginęli w komorach gazowych krematoriów III, IV i V, a także rozstrzeliwano ich w tym ostatnim. Niektórzy byli traceni w pokazowych egzekucjach na terenie rejencji katowickiej.(25)

Ostatni sąd doraźny skazał na śmierć 70 Polaków – mężczyzn i kobiet. Rozstrzelano ich nazajutrz w krematorium nr V w Birkenau. Nazwiska kilku ze skazanych są do dziś czytelne na belkach stropowych oraz ścianach sal blocku 11. Należą do nich podpisy i adresy: Władysława Jasiówki, Stanisława Kobyłki, Józefa Łuczaka, Kazimierza Matjasińskiego, Jana Strychowskiego i Adama Tondosa. (26)
Ostatni apel w KL Auschwitz-Birkenau odbył się dnia 17 stycznia 1945 roku. Tego dnia rozpoczęto ostateczną likwidację obozu. Pozostałych przy życiu więźniów pognano w tzw. Marszach Śmierci dwiema trasami: na Racibórz i Wodzisław Śląski.(27)
27 stycznia 1945 roku o godz. 15.00 do KL Auschwitz wkroczyli żołnierze 100. Lwowskiej Dywizji Piechoty 60. Armii I Frontu Ukraińskiego. W tej chwili w obozach Auschwitz-Birkenau-Monowitz przebywało 7 000 chorych i wyczerpanych więźniów.(28)
Tak w bardzo dużym skrócie przedstawia się historia kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau. Jednakże tym, co w owym kombinacie było najważniejsze są więźniowie. Przez prawie pięć lat wytworzyli oni bowiem specyficzną, rządzącą się swoimi prawami społeczność.

Autor: Daria Czarnecka

(1) SS-Gruppenführer – stopień służbowy w SS odpowiadający stopniowi Generalleutnanta (generała dywizji) w Wehrmachcie. (Wyjaśnienia stopni służbowych w SS zostały podane według tabeli zamieszczonej w książce: Langbein H., Ludzie w Auschwitz, Wydawnictwo Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka, Oświęcim 1994, s. 599.)
(2) SS-Oberführer – stopień służbowy w SS (brygadier).
(3) SS-Sturmbannführer – stopień służbowy w SS odpowiadający stopniowi Majora w Wehrmachcie.
(4) Zob. Oświęcim. Hitlerowski obóz masowej zagłady, Warszawa: 1981, s. 13-14.
(5) Reichsführer SS – przywódca SS w Rzeszy, tytuł przysługujący tylko Heinrichowi Himmlerowi.
(6) APMAB. Fotokopie. Zespół Allgemeine Erlasse des Reichssicherheitshauptamtes, sygn. D-RF-3/RSHA/117a, k. 59.
(7) Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Katowicach. Zespół rejencja Katowice 2905, fol. 119. por. Czech D., Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, Oświęcim: 1992, s. 10.
(8) SS-Hauptsturmführer – stopień służbowy SS odpowiadający stopniowi Hauptmanna (kapitan) w Wehrmachcie.
(9) Zob. Czech D., op.cit., s. 10-11.
(10) Autobiografia Rudolfa Hössa komendanta obozu oświęcimskiego, Kraków: 2003, s. 71.
(11) Chodzi tutaj o koszary artyleryjskie oraz budynki Polskiego Monopolu Tytoniowego.
(12) SS-Obersturmbannführer – stopień służbowy w SS odpowiadający stopniowi Oberstleutnanta[ (podpułkownika) w Wehrmachcie.
(13) Zeznania Pery Broada SS-manna Oddziału Politycznego w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu, Oświęcim 1969, s. 1-2.
(14) Por. Kłodziński S., Rola kryminalistów niemieckich w początkach obozu oświęcimskiego, [w:] Przegląd Lekarski. Oświęcim, 1974, nr 1, s. 113-129.
(15) Zob. Oświęcim. Hitlerowski obóz masowej zagłady, Warszawa 1981, s. 15-20. ; Czech D., op. cit., s. 15-16.
(16) Kozłowiecki A., Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939-1945, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1967, s. 129.
(17) Rozkaz garnizonowy (Standortbefehl) Nr 57/43 z 30.11.1943 r. APMAB. Zbiór rozkazów garnizonowych KL Auschwitz, sygn. D-AuI-1/53.
(18) Nyiszli Miklós, Byłem asystentem doktora Mengele. Wspomnienia lekarza z Oświęcimia, Wydawnictwo Frap-Books, Oświęcim 2000, s.
(19) Magazyn Cyklonu B znajdował się w budynku na terenie KL Auschwitz I. Wydawanie gazu leżało w gestii aptekarza SS por. Schlesak D., Capesius – aptekarz oświęcimski, Wydawnictwo Libron, Kraków 2009.
(20) Nyiszli Miklós, op. cit, s. 34-41.
(21) Autobiografia....,s. 108.
(22) Patrz: APMAB. Proces Hössa, t. 11 k. 110, t. 21 k. 5, t. 26 k. 157; zeznania Szlamy Dragona, Henryka Mandelbauma, wyjaśnienia komendanta obozu.
(23) Auschwitz...., s. 304.
(24) Autobiografia..., s. 113.
(25) Bartnikowski Bogdan, Dzieciństwo w pasiakach, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Oświęcim 2007, s. 44.
(26) Cyra A., Zbrodnia nieukarana. Ostatni Standgericht (sąd doraźny) pod przewodnictwem dr. Johannesa Thümmlera w KL Auschwitz w dniu 5 stycznia 1945 roku, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Oświęcim 2005, s. 5-6.
(27) Czech D., op. cit., s. 831.
(28) Zob. Oświęcim..., s. 21-36; Ibidem., s. 862-863; Rajewski L., Oświęcim w systemie RSHA, Warszawa-Kraków: 1946, s. ; Piper F., Zatrudnienie więźniów w KL Auschwitz, Oświęcim: 1981, s. 131-154.
(29) Por. Czech D., op. cit., s. 863.
2 komentarzy - pokaż » dodaj komentarz »
Copyright © 2006-2024 Vaterland.pl