Poczta Polska w Gdańsku
Gdańsk to miasto przesiąknięte historią. Starówka, Neptun, Stocznia Gdańska, Westerplatte, Poczta Polska i inne budowle oraz pomniki - to niemi świadkowie minionych dni. Dni chwały, bólu, cierpienia i radości.
Mnóstwo czasu musimy przeznaczyć by zwiedzić wszystkie albo przynajmniej większość miejsc związanych z tym miastem. Do budynku Poczty Gdańskiej trafimy dzięki drogowskazom. Możemy również kupić mapę bądź zapytać się mieszkańców.
Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku była jedną z pierwszych bitew II wojny światowej. Rozpoczęła się ona o 4:45 równocześnie z atakiem na Westerplatte. Godzinę wcześniej Niemcy
pozbawili budynek prądu i łączności z Polską. Siły niemieckie przeznaczone do ataku na budynek składały się ze specjalnego oddziału gdańskiej policji porządkowej oraz pododdziałów SS Wachsturmbann „E” i SS-Heimwehr Danzig. Obrońcy (50 pocztowców) zaś dysponowali trzema karabinami maszynowymi Browning , czterdziestoma pistoletami , trzema skrzynkami granatów i kilkoma karabinami. Tymi siłami pocztowcy mieli przez sześć godzin utrzymać budynek. W tym czasie Grupa Operacyjna „Czersk”(oddział Armii Pomorze) miała im przybyć z odsieczą.
Niemcy zaatakowali główne wejście do poczty , jednocześnie przebijali się przez mur dzielący budynek poczty od Urzędu Pracy. W początkowej fazie bitwy wdarli się do budynku ale po krótkim ostrzale wycofali się. Śmiertelnie ranny został dowódca SS-manów Alfred Heinrich (jego następcą został pułkownik Willi Bethke). Zginął również dowódca obrońców Konrad Guderski. Dowództwo po nim przejął Alfons Flisykowski.
Około godziny 11-tej Niemcy wzmocnili swoje siły dwoma działami piechoty kalibru 75mm i ponowili atak który został odparty. O godzinie 15-tej dowódca niemiecki Bethke zarządził przerwę w ataku i dał obrońcom dwie godziny na kapitulację. W tym czasie siły SS-manów zostały jeszcze wzmocnione haubicą 105 mm. O 17-tej rozpoczęło się decydujące natarcie. Obrońcy zostali zmuszeni do ewakuacji do pomieszczeń piwniczych. Po godzinie Niemcy sprowadzili motopompę która pompowała benzyną do piwnic budynku i użyli miotaczy ognia.
Pomieszczenia piwniczne płonęły. W wyniku tego podpalenia spłonęło około 5 obrońców. Pozostali zdecydowali się poddać. Jako pierwszy około 19-tej z białą flagą wyszedł dyrektor Michoń. Został jednak zastrzelony. Następną osobą opuszczającą budynek był naczelnik poczty Wąsik. Spotkał go jednak taki sam los co poprzednika. Pozostałym obrońcom pozwolono się poddać. Zostali aresztowani. Sześciu pocztowcom udało się zbiec. Dwóch z nich zostało następnego dnia złapanych. Łącznie do niewoli dostało się 38 obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Wszyscy oni zostali skazani w procesie sądowym (oczywiście była to farsa) na śmierć przez rozstrzelanie za uprawianie 'partyzantki'. Egzekucja została wykonana prawdopodobnie 5 października na obszarze dzisiejszego osiedla Zaspa.
Dodatkowo dla wnikliwych:
Kronika niemiecka – Obrona Poczty Gdańskiej