Godzina "Zero" wybiła. 1 września wczesnym rankiem wojska niemieckie bez wypowiedzenia wojny rozpoczęły atak na Polskę. Pięć niemieckich armii przekroczyło nasze granice. Prawie półtora miliona żołnierzy zaatakowało nasz kraj. I tak dwie armie Wehrmachtu rozpoczęły działania wojenne na północy. 4 Armia nacierała z zachodu na korytarz gdański. Zaś z Prus Wschodnich na południe uderzyła 3 Armia. Na czele 4 Armii działał 19 Korpus Pancerny Guderiana.
Jako ciekawostkę należy podać fakt że jako pierwszy Guderian dowodził walką z ruchomego specjalnie wyposażonego pojazdu. Posiadając łączność radiową mógł on korygować i wydawać polecenia na bieżąco swoim żołnierzom. Celem 3 i 4 Armii było jak najszybsze połączenie się na północy Polski i w konsekwencji zmasowany atak w kierunku południowym na tereny leżące pomiędzy Wisłą a Bugiem. Na południu działania rozpoczęła Grupa Armii Południe w skład której wchodziły 8, 10 i 14 Armia Niemiecka. Zgrupowaniem tym dowodził gen. Gerd von Rundstedt. I tak 14 Armia uderzyła w kierunku pól naftowych w okolicach Lwowa. Znajdował się tam również główny węzeł kolejowy wschodnich rubieży Polski. Na Śląsku 10 Armia wbiła się klinem pomiędzy polskie armie "Łódź" i "Kraków". Zaś 8 Armia uderzyła w kierunku Bzury i wdarła się pomiędzy armie "Poznań" i "Łódź".
Dalsze plany przewidywały wzięcie w kleszcze Warszawę, pozostawiając okrążone i zamknięte w kotłach zdane na siebie polskie oddziały. Sukces niemieckiej ofensywy w pierwszych dniach wojny był niepodważalny. Przerósł oczekiwania samego Hitlera i jego dowódców. Już po dwóch dniach 10 Armia przebiła się przez pozycję obronne naszych oddziałów w pasie przygranicznym a 4 września rozbiła w puch 7 Dywizję Piechoty Armii "Łódź" . Jednocześnie zaatakowała prawą flankę Armii "Kraków". Guderian zaś tego samego dnia odciął Pomorze i doprowadził do połączenia 3 i 4 Armii. I dalej parł naprzód wedle nakreślonych planów. Chociaż nasi żołnierze walczyli bardzo dzielnie, Blitzkrieg wymyślony przez Guderiana tryumfował. Ale należy tu wspomnieć o paru faktach które to wszystko umożliwiły. Po pierwsze dysproporcje potencjału armii polskiej i niemieckiej dniu wybuchu wojny. 35 polskich dywizji piechoty przeciwko 55 niemieckim. 475 czołgów (dodajmy, że przeważnie o przestarzałej konstrukcji) przeciwko 2511. A jeżeli chodzi o lotnictwo to przewaga niemiecka był miażdżąca. 313 samolotów (podobnie jak czołgi– konstrukcje przestarzałe) z biało czerwoną szachownicą przeciwko 2085.
Ta wyliczanka mogłaby trwać jeszcze bardzo długo. Niestety z jednym skutkiem– przewaga militarna była po stronie Niemiec. Po drugie, spóźniona mobilizacja za namową Anglii i Francji. Po trzecie, na domiar złego polski sztab generalny podjął złą decyzję co do sposobu i linii obrony. Ustalono że będziemy bronić się wzdłuż całej naszej granicy liczącej ponad 2600 km. Nasze wojska były rozmieszczone w wąskim pasie przygranicznym. Za ich plecami rozciągały się tylko niziny. Brakowało naturalnych przeszkód które pomogły by w wojnie obronnej. A więc wymarzone położenie dla Blitzkriegu. 6 września Kraków skapitulował. Jednocześnie rząd polski musiał się ewakuować z Warszawy do Lublina. Tego samego dnia dowództwo polskie nakazało masowe wycofywanie się na wschód. Planowano stworzenie nowych, silnych pozycji obronnych za linią Wisły. A więc polskie dowództwo zrozumiało swój błąd. Wisła miała się stać naturalną przeszkodą dla armii niemieckich. 9 września doszło do bitwy nad Bzurą. Była to jedyna udana kontrofensywa polskich formacji wojskowych. Przez kilka dni aż do 12 września nasze dywizje zadawały Niemcom ciężkie straty. Wtedy to z południa na pomoc zagrożonym jednostkom Hitlera, nadciągnęły rezerwowe siły 8 Armii niemieckiej i powstrzymały nasze kontruderzenie.
Położenie naszych wojsk stawało się beznadziejne. Ale nikt nie myślał o kapitulacji. Ani dowództwo ani tym bardziej Polscy żołnierze. Sytuacja ludności cywilnej stawała się bardzo krytyczna. Jak to zwykle bywa, podczas wojen najbardziej cierpią zwykli ludzie. Masowo uciekali oni przed nacierającą armią niemiecka. Kierunek ucieczki był dwojaki– na wschód oraz do granicy rumuńskiej. "Ludzie uciekali we wszystkich kierunkach. Z powodu ciągłych niemieckich nalotów lotniczych panował całkowity chaos". "Szliśmy, dopóki nie znaleźliśmy się w pobliżu rumuńskiej granicy, gdy nagle zobaczyliśmy mnóstwo ludzi idących w przeciwnym kierunku. Zapytaliśmy, co się stało, a oni powiedzieli, że nie ma szans na przekroczenie granicy, ponieważ wojska niemieckie połączyły się i zamknęły granice ...". "Wszyscy wsiadali i wysiadali, nikt nie wiedział, co robić ale wszyscy krzyczeli: Wsiadać do pociągu, wsiadać do pociągu!!. Wskoczyłem więc do niego. Myślałem że jest ze mną mama... Bez przerwy pytałem: Gdzie jest moja mama...?". (cytat za Thomas Lane "Ofiary Stalina i Hitlera", Świat Książki, Warszawa 2007. s. 40 i 41).
Tymczasem Wehrmacht tak hołubiony przez Hitlera parł naprzód. Zaś wódz III Rzeszy wypowiedział znamienne słowa: "Znowu włożyłem ten żołnierski mundur, który był dla mnie najświętszy i najdroższy. Zdejmę go tylko po zwycięstwie lub– nie przeżyję tego końca!!" (cytat za Karol Grunberg "Biografia Fuhrera", Książka i Wiedza, Warszawa 1989. s. 228). Jednocześnie zapanowało dziwne zamieszanie na linii Berlin– Moskwa. Hitler oczekiwał wsparcia militarnego Stalina w myśl paktu Ribbentrop– Mołotow. Jednak zwłoka w wysłaniu sowieckich armii do wschodniej Polski przez Stalina wzbudziła strach u Hitlera. Pogłębiła go również nota Mołotowa do ambasadora niemieckiego w Moskwie. Była w niej sugestia że wkroczenie Armii Czerwonej należy publicznie umotywować ochroną interesów Ukraińców i Białorusinów. Berlin ostro zaprotestował przeciwko takiej interpretacji. Żądał wspólnej deklaracji o "potrzebie zaprowadzenia porządku w Polsce". Stalin zaś odmówił, obawiając się, że będzie zbyt jednoznacznie kojarzony z Hitlerem. Obłuda obydwu dyktatorów sięgnęła zenitu. W końcu wspaniałomyślnie Stalin zdecydował się. Postanowił użyć tak pokrętnego i dziwacznego tłumaczenia że wielu ówczesnym politykom zachodnim odebrało mowę. Wkroczenie sowietów do Polski miało być tłumaczone koniecznością powstrzymania, uwaga drodzy czytelnicy, "trzeciej strony" (????) przed wykorzystaniem panującego w Polsce ogólnego chaosu i totalnego zamieszania. Czy ktoś to rozumie?. To pytanie jest z tych które nazywamy retorycznymi.
Ale wróćmy do sytuacji frontowej jaka panowała po 12 września 1939r. w Polsce. W dalszym ciągu walczyło jeszcze 25 polskich dywizji. Wszystkie siły niemieckie były uwikłane w walce i nie można było jeszcze ich wycofać celem użycia w innym miejscu. Dlatego Niemcy zaczęli rzucać do walki wojska rezerwowe, zapasowe (pod Bzurą). Zły stan dróg wschodnich rejonów Polski (ach te polskie drogi) utrudniał w dużym stopniu ruchy zmotoryzowanym jednostkom niemieckim. Zbyt duże odległości pomiędzy zaopatrzeniem a walczącymi formacjami niemieckim skutkował coraz większymi brakami w zaopatrzeniu. Kończyła się amunicja. Jak zeznał gen. Jodl w procesie norymberskim, Niemcy mieli zapasy amunicji na 10 maksymalnie 15 dni!!!. Zbyt wydłużone linie komunikacyjne niemieckiego natarcia zaczynały szwankować. Rozmach niemieckiego ataku zaczął maleć. Jednocześnie Polska zmobilizowała setki tysięcy nowych żołnierzy. Ale była jeszcze daleka od wyczerpania swego zapasu sił ludzkich. A wiec poważne rezerwy ludzkie były gotowe do dalszego prowadzenia działań wojennych. W magazynach na wschodzie były zapasy broni i amunicji. Należy dodać że były one dość znaczne. Ale nie dane było naszej armii je wykorzystać.
O godzinie 3:00 17 września ambasadora w Moskwie pana W. Grzybowskiego wezwał do MSW Rosji Sowieckiej sam Mołotow. Przedstawił mu notę dyplomatyczną w której była mowa, że "państwo polskie przestało istnieć". I co z tym związane Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie żeby "wziąć pod życzliwą opiekę.... i uwolnić naród polski od nieszczęsnej wojny, w którą wepchnęli go nierozsądni przywódcy, i umożliwić mu życie w pokoju" (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s. 58). Ambasador Polski stał oszołomiony. Zdawał sobie sprawę, że to był wyrok śmierci na nasz kraj. Po raz kolejny (czwarty) dokonano rozbioru Polski.
Tymczasem Armia Czerwona skoncentrowała swoje główne uderzenie na obszary nad Dniestrem w południowo- wschodniej Polsce (w chwili obecnej– tereny Ukrainy) przy granicy z Rumunią. Celem tego ataku było odcięcie dróg ewakuacji. Jednocześnie w północno- wschodniej części Polski sowieci przekroczyli Niemen. Atakując Polskę Armia Czerwona zaangażowała 30 dywizji piechoty, 12 brygad zmechanizowanych i 10 dywizji kawalerii. Jednocześnie rozpoczęła się wielka akcja propagandowa . Rozrzucano ulotki o zakłamanej treści wprowadzając w błąd nasze wojska. "Żołnierze! Co pozostało wam? O co i z kim walczycie? Dla czego narażacie życie?... Nie wierzcie swym oficerom. Oficerowie i generałowie są waszymi wrogami, chcą oni waszej śmierci.... Bijcie oficerów i generałów.... Przechodźcie śmiało do nas, do waszych braci, do Armii Czerwonej. Tu znajdziecie uwagę i troskliwość...." (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s.58). Na terenach zaś zajętych przez Rosjan, rozgłaszali że przybyli z pomocą by wspólnie walczyć z Niemcami. Typowa komunistyczna propaganda i zakłamanie. Niektóre jednostki armii polskiej oddawały broń bez walki inne zaś toczyły zacięte boje. W szczególności należał do nich Korpus Ochrony Pogranicza który toczył ciężkie walki z sowieckim najeźdźcą.
Faktycznie w tym momencie przestała istnieć zorganizowana obrona Polaków. Świat zachodni był zszokowany. 18 września w "New York Timesie" ukazał się na pierwszej stronie artykuł o następującej treści: "Niemcy dobijają ofiarę, a Rosja Radziecka zgarnia tę część łupu, która dla Niemiec jest bezużyteczna. Rosja odgrywa wdzięczną rolę hieny przy niemieckim lwie.... Hitleryzm to brunatny komunizm, stalinizm jest czerwonym faszyzmem..." (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s. 59). Nic dodać nic ująć. Potwierdzeniem tych słów była wspólna parada zwycięstwa w Brześciu nad Bugiem. 22 września żołnierze Wehrmachtu i Armii Czerwonej ramie w ramię równym krokiem maszerowali przed Guderianem (lew) i dowódcami rosyjskimi (hieny). Jednak uroczystość ta była przedwczesna. Niemcy ponosili dalej straty a większość żołnierzy Grupy Armii Południe zginęła właśnie po tej paradzie. A więc Stalin wypełnił obietnicę w pakcie zawartym miesiąc wcześniej. Zaatakował razem z Hitlerem Polskę.
27 września Ribbentrop wylądował w Moskwie. Celem wizyty był nowy podział łupów. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W wyniku działań wojennych Niemcy zapuścili się trochę dalej w głąb Polski niż przewidywał pakt z 23 sierpnia. A więc przyszedł czas na rozgrywki polityczne. Stalin obawiał się czy Wehrmacht wycofa się poza linię Wisły. Wobec zaistniałej sytuacji Stalin postanowił dokonać chytrej zmiany. Początkowo obie strony dopuszczały możliwość istnienia szczątkowego państwa polskiego. Jednak wódz Armii czerwonej odrzucił taką ewentualność. Postanowił raz na zawsze unicestwić Polskę. Chciał również aby jak najwięcej Polaków znalazło się pod okupacją niemiecką. W zamian zaś za ziemie między Wisłą a Bugiem (zajęte i tak przez Wehrmacht), Rosji miała przypaść Litwa (według paktu z 23 sierpnia tereny te miał należeć do III Rzeszy). Właśnie takie propozycje usłyszał Ribbentrop od Stalina. Oczywiście Hitler się zgodził. Takie błahostki nie zaprzątały zbytnio uwagi Fuhrera. Wcześniej czy później i tak wiedział, że zaatakuje swego sojusznika Rosję. Po obejrzeniu Jeziora Łabędzkiego delegacje niemiecka i rosyjska około 5 nad ranem 29 września podpisały układ datowany dzień wcześniej. Oczywiście najistotniejsze szczegóły znalazły się w tajnych protokołach. Szczególnie ostatni z nich był złowrogi: "Obie strony nie dopuszczą na ich terytoriach polskiej agitacji wymierzonej przeciwko terytorium drugiej strony. Będą one dławiły na swoich terytoriach wszelkie początki takiej agitacji oraz udzielały sobie wzajemnie informacji o przedsiębranych w tym celu zarządzeniach". (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s. 90). W wyniku traktatu z 28 września Niemcy kontrolowali ponad 187 000 km kw. terenu z 22 milionami mieszkańców Rosjanie zaś 192 000 km kw. z 13 milionami ludności. Senny koszmar stał się rzeczywistością. Polska przestała istnieć.
W końcówce września i na początku października dogorywały jeszcze ostatnie walki. Warszawa skapitulowała 28 września (w dniu w którym podpisano traktat sowiecko– niemiecki). A ostatnie walczące oddziały polskie poddały się 5 października pod Kockiem. Niemcy ponieśli dotkliwe straty. Około 45 tysięcy zabitych, zniszczonych- 370 dział, 11 tysięcy pojazdów mechanicznych, blisko 1000 czołgów i samochodów pancernych oraz 700 samolotów. To cena jaką zapłacili zwycięzcy. Niemcy wzięli do niewoli 587 000 tys. jeńców polskich zaś Rosjanie 230 000 tys. Polska została wymazana z map Europy. Tuż po zakończeniu działań wojennych rozpoczęły się masowe prześladowania ludności polskiej, zarówno ze strony Niemiec jak i Rosji. Hans Frank tuż po nominacji na generalnego gubernatora oświadczył, że Polacy: "mają stać się niewolnikami Rzeszy Niemieckiej". (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s. 91). Zaś generał Franz Halder w swoich pamiętnikach pod datą 18 października 1939r. napisał: " ... Nie mamy zamiaru odbudowywać Polski... Nie jako państwo odpowiadające niemieckim standardom. Nie można dopuścić, by polska inteligencja stałą się klasą rządzącą. Trzeba obniżyć poziom życia. Tani niewolnicy... Trzeba doprowadzić do totalnego rozkładu! Rzesza dostarczy generalnemu gubernatorowi (Frankowi) sposobów, by urzeczywistnić ten diabelski plan" (cytaty za A. Paul. "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006. s. 91).
W myśl tajnych protokołów traktatu z 28 września rozpoczęła się wzajemna współpraca i wymiana poglądów pomiędzy Gestapo a NKWD. Na przełomie roku 1939-1940 polski wywiad podziemny odkrył, że wysocy rangą oficerowie niemieckiej i sowieckiej tajnej policji kilkakrotnie spotykali się w Krakowie, Lwowie i Zakopanym. Celem owych "towarzyskich" spotkań było skoordynowanie działań w sprawie polityki przesiedleńczej na obszarach okupowanych przez "sojuszników" i dalszych planach likwidacji polskiej inteligencji oraz opracowanie skutecznych sposobów zniwelowania i zniszczenia polskiego podziemia. Że takie spotkania miały miejsce świadczy wyznanie Chruszczowa, który przyznał, że przedstawiciele Gestapo kilkakrotnie przyjeżdżali do Lwowa by ustalić warunki współpracy z NKWD na Ukrainie. O takich spotkaniach wspomina też dowódca Armii Krajowej Tadeusz Bór- Komorowski w swojej książce pt. "Armia Podziemna". Formalnie Polska nie podpisała aktu kapitulacji. Czyniły to tylko pojedyncze oddziały oraz miasta. A więc pomimo zakończenia regularnych walk wojna trwałą nadal. Podziemna Armia Polska rozpoczęła walkę z okupantem.
"... Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz ..."
Źródła:
Thomas Lane "Ofiary Stalina i Hitlera", Świat Książki, Warszawa 2007
Karol Grunberg „ Biografia Fuhrera” , Książka i Wiedza , Warszawa 1989
Allen Paul "Katyń", Świat Książki, Warszawa 2006
"Zbrodnia Katyńska w Świetle Dokumentów z Przedmową Władysława Andersa", Gryf, Londyn 1982
dodaj komentarz »