Wydałem rozkaz zabijania bez litości i bez miłosierdzia-mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej mowy i polskiego pochodzenia. Tylko w ten sposób zdobędziemy potrzebną nam przestrzeń życiową.... Polska będzie wyludniona i zasiedlona Niemcami.
(Adolf Hitler, przemówienie z 22.08.1939 r.)
Artykuł ten stara się przybliżyć losy ludności polskiej wypędzonej ze swoich "Małych Ojczyzn" w latach 1939-1945 w wyniku akcji Heim in Reich- powrót do Rzeszy. Stanowić to będzie próbę zobrazowania tego czego dopuszczały się okupacyjne władze niemieckie, na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy. Aby zrozumieć co wydarzyło się podczas wojny, trzeba wyjaśnić, iż początek wypędzeń należy datować na rozpoczęcie operacji Heim in Reich- Powrót do Rzeszy. Oznaczało to sprowadzanie milionów ludzi na okupowane ziemie polskie.
Operacja Heim ins Reich
"Zamierzam ściągnąć i osiedlić na wschodzie najcenniejszą niemiecką krew rabować ją i kraść jeśli zaistnieje taka potrzeba" Fragment jednego z przemówień Heinricha Himmlera szefa SS i komisarza do spraw umacniania niemczyzny. Po podbiciu ziem polskich we wrześniu 1939 roku Reichsfűrer SS uzyskał możliwość realizacji planu zasiedlenia ziem wschodnich. Plan ten przeszedł do Historii jako General Plan Ost. Himmler uzyskał potwierdzenie swojej władzy przez dekret Hitlera "O umocnieniu Niemczyzny" z października 1939 roku. Rozpoczęło się sprowadzanie osadników niemieckich z państw bałtyckich, z Rumunii, Niemców Nadwołżańskich. Według różnych ocen w samej tylko Rumunii mieszkało ponad 700 tysięcy Niemców. Byli to ludzie od wieków mieszkający w takich miejscach jak:
Besarabia, Bukareszt, Siedmiogród, Banat oraz grupa tak zwanych Niemców Spiskich. Zostali oni przesiedleni w XVIII wieku przez cesarzową Marię Teresę, z terytoriów Spisza i Orawy na tereny Rumuńskie. Mieszkają tam do dziś i charakteryzują się zaśpiewem podczas rozmowy.
Ludność Niemiecka z wymienionych wyżej terenów, została przesiedlona na obszar Wielkopolski, rzadziej Pomorza Gdańskiego. Byli to głównie rolnicy. Władze niemieckie osiedlały ich na terenach z których wcześniej wysiedlono ludność polską. Osadnikom towarzyszył SS- man najczęściej w stopniu podoficerskim, noszący tytuł "Dorfűhrer". Powodowało to eskalację nienawiści po obu stronach. W domostwach osadników niemieckich obowiązywała zasada "Tyle strzelb ile mężczyzn w rodzinie". Ludność polska, która utworzyła silne struktury ruchu oporu nie dawała spokoju nowym przybyszom, których nazywano "czarnymi". Co ciekawe gdy klęska III Rzeszy stała się oczywista, wielu z tych ludzi decydowało się na powrót do Rumunii, rzadziej decydowali się na wyjazd do Niemiec. Oddzielną grupę stanowiła ludność niemiecka z terenów państw bałtyckich( tak zwani Baltendeutsche) a więc z : Litwy, Łotwy, Estonii. Stanowiła ona przed wojną elitę intelektualną i finansową społeczeństw państw bałtyckich. Co więcej zasłużyła się w budowie państwowości tych państw, jak również wzięła udział w walkach z Sowietami w latach 1919-1920. Ludność ta na mocy postanowień paktu Ribbentrop- Mołotow z sierpnia 1939 roku została przesiedlona na tereny Pomorza oraz Kujaw. Dołączali do nich dość często Niemcy Nadwołżańscy. Była to grupa, która została osiedlona na terytoriach nad Wołgą za czasów carycy Katarzyny II. W latach 20- tych XX wieku władze sowieckie zgodziły się na utworzenie Autonomicznego Obwodu Niemców Nadwołżańskich. Gdy wybuchła wojna niemiecko-radziecka, obwód został zlikwidowany a resztka ludności została przesiedlona na Syberię.
Operacja sprowadzana przybyszów do dawnej ojczyzny została nazwana Heim ins Reich- co można przetłumaczyć jako powrót do Rzeszy. Ludzie którzy "powracali" do ojczyzny swoich przodków musieli zostawiać swoje majątki jak miało to miejsce w przypadku Niemców Rumuńskich. Nowi osiedleńcy mieli prawo do mieszkań po wysiedlonej ludności polskiej, do najlepszych sklepów. Często zdarzało się, że przybysze znajdowali kompletnie umeblowane mieszkania, pełne sklepy, szafy pełne ubrań, zabawki. Trzeba tutaj wspomnieć, iż wielu dygnitarzom partyjnym w cale nie było w smak sprowadzanie Niemców z innych krajów Europy. Np. Albert Forster namiestnik Rzeszy w Prowincji Gdańsk- Prusy Zachodnie, nie chciał przyjmować nowo- przybyłych , tłumaczył się, iż nie zdąży przygotować odpowiedniej ilości miejsc pracy dla nowych przybyszów. Inaczej było w Wielkopolsce gdzie Artur Greiser rywalizował z Forsterem w ilości sprowadzanych osób. Według ostrożnych danych do Wielkopolski, przemianowanej na Wartegau sprowadzono z różnych regionów następującą liczbę ludzi: z ziemi Chełmskiej około 19 tyś ludzi, z północnej bukowiny około 30 do 35 tyś ludzi, z Besarabii (obecna Mołdawia) około 40 tyś ludzi, z ZSRR około 244 tyś ludzi. Całością akcji dowodzono z Berlina. O prawidłowy przebieg akcji miały zadbać: Główny Urząd do Spraw okupowanych terytoriów wschodnich, tak zwany RuSHA, Komisariat Rzeszy Do Spraw Umacniania Niemczyzny, Organizacja VoMi- Główny Urząd Kolonizacyjny dla Niemców etnicznych.
Wypędzenia oraz prześladowania Polaków z terenów Powiatu Świeckiego na przykładzie Gminy Warlubie w latach 1939-1945
Powiat Świecki powstał po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918. Ostateczny kształt powiatu został nadany w roku 1919 gdy nastąpiło uregulowanie kwestii granicznych na Pomorzu. Powiat świecki w tym okresie charakteryzował się wielokulturowością, tak jak cała II Rzeczpospolita, stanowiąc jeden z 18, a później 17 powiatów wchodzących w skład Województwa Pomorskiego. W początkowym okresie swojego istnienia, Niemcy starali się współistnieć z ludnością polską oraz żydowską. Niemiecka ludność stanowiła jedną z najlepiej zorganizowanych grup. Posiadała swoje szkolnictwo, swoje kościoły a niemieccy przemysłowcy stanowili silną grupę, która niekiedy mogła konkurować jedynie z ludnością żydowską. Również pod względem politycznym miejscowi Niemcy byli doskonale zorganizowani. Taki stan rzeczy trwał do początku lat 30-tych.
Objęcie władzy w Niemczech przez Nazistów doprowadziło do odnowienia i nasilenia dawnych zaszłości i konfliktów narodowych na tych terenach. Rozpoczęło się od działalności szpiegowskiej. Niemieccy szpiedzy często korzystali ze wsparcia niemieckich arystokratów zamieszkujących tereny Pomorza oraz Powiatu Świeckiego. Marzyło im się połączenie z Rzeszą Niemiecką oraz możliwość powrotu rodzin i znajomych, którzy emigrowali z terenów Powiatu Świeckiego, jak i całego Pomorza w latach 20- tych. W owym okresie władze polskie dały Niemcom mieszkającym w Polsce tak zwane prawo opcji. Głosiło ono, iż jeśli ktoś chce wyjechać może to uczynić pod warunkiem oddania majątku państwu polskiemu. Te osoby, które zdecydowały się na taki krok zostawiały w Polsce majątek, rodziny, przyjaciół. W Niemczech stali się oni znakomitą bazą informacji dla ojczystego wywiadu. Znajomi i rodzina pozostający w Polsce przyjmowali z miłą chęcią "gości" jak nazywano przybywających z Niemiec. Goście ci okazywali się najczęściej członkami niemieckiego wywiadu. Taka sytuacja miała miejsce np. w Rulewie koło Warlubia, gdzie miejscowy Niemiec Maerker przyjmował chętnie "gości z Niemiec", o czym mówiły meldunki polskiej policji. Do tego dochodziły dość częste wędrówki nauczycieli niemieckich, którzy w rzeczywistości byli agentami. W drugiej połowie lat 30- tych dochodzić zaczęło do coraz większych napięć między Polakami a Niemcami. Wpływ na radykalizację nastrojów miały oprócz nielegalnej jeszcze w Polsce NSDAP następujące organizacje:
Niemieckie Stowarzyszenie Wojaków- które miało swój oddział w Gminie Warlubie, Zjednoczenie Niemieckie- Heinza Kochnerta, Związek Niemczyzny Dla Zabezpieczenia Praw Mniejszościowych,
Pomoc Ewangelicka- której "oficjalnym celem" miała być opieka nad chorymi i ubogimi a w rzeczywistości zbieranie informacji na temat działalności władz polskich.
Napięta sytuacja zmusiła władze niemieckie do chwilowego wyciszenia swoich działań. Ta mistyfikacja doprowadziła wojewodę Pomorskiego (przyszłego prezydenta Polski na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza) do stwierdzenia, że "ludność niemiecka nie przygotowuje się do wojny". Mistyfikacja odniosła pożądany przez władze niemieckie skutek. Władze polskie zaczęły lekceważyć problem. W tym samym mniej więcej czasie w Wolnym Mieście Gdańsku i w Berlinie zakończono tworzenie list proskrypcyjnych. Dokumenty te jasno określały kogo należy aresztować, zlikwidować, skazać na kary więzienia. Niemieckie władze rozpoczęły wyczekiwanie na odpowiedni moment. Nadszedł on 1 września 1939 roku. Władze polskie na wieść o wybuchu wojny oprócz ogłoszenia mobilizacji, rozpoczęły również rozrachunki z ludnością niemiecką, często nie zależnie od tego czy była winna czy nie. Marsz do Łowicza jest tutaj wymownym przykładem. Z całego Pomorza zbierano ludność niemiecką i pędzono do Łowicza. Nie zważano przy tym na naloty i działania wojenne. Wielu z pośród uczestników tego marszu zmarło, dostało pomieszania zmysłów. Ci, którzy dotarli na miejsce zostali ,"oswobodzeni" przez wojska niemieckie. Nazistowskie władze doskonale potrafiły wykorzystać taki tok wydarzeń. W szybkim tempie rozpętali falę terroru wobec ludności polskiej. Tak zwana "Krwawa jesień" jak ją nazwano trwająca do listopada 1939 roku zaowocowała masowymi pogromami i mordami na ludności cywilnej, wojsku, osobach chorych psychicznie, leśnikach. Miejscami pamięci, które pozostały po tym strasznym okresie są: Lasy pod Tryszczynem i Borównem, Fordońska Dolina Śmierci, lasy w Szpręgawie, Piaśnica, Grupa- Mniszek, Świecie.
Po listopadzie 1939 roku terror zmienił swoją postać i przekształcił się w terror sądowo- policyjny trwający do lat 1944/1945. Podczas Kampanii Wrześniowej, Wojska Polskie stawiały zacięty opór. Niestety niemiecka armia była górą pod każdym względem. Straty wśród żołnierzy były duże. Gmina Warlubie zostaje zajęta przez wojska niemieckie w dniach 4-5 września 1939 roku. Do tego momentu śmierć poniosło 15 żołnierzy polskich: Należy tutaj wspomnieć o kilku z nich: Teodor Kolczuk,
Stanisław Matulka, Witold Skort, Jan Tunik. Ich nazwiska znajdują się symbolicznej mogile na cmentarzu w Warlubiu przy ulicy Dworcowej.
Mordowanie osób chorych psychicznie
Nazistowskie władze na długo przed wybuchem działań wojennych przystąpiły do rozprawy z osobami chorymi psychicznie oraz z osobami niedomagającymi pod względem fizycznym. Naziści ogłosili, że społeczeństwo niemieckie musi być czyste fizycznie i psychicznie by mogło panować w Europie. Oznaczało to wyrok śmierci dla tysięcy osób chorych psychicznie i niedomagających fizycznie. Ośrodkami uśmiercania ludzi stały się takie miejsca jak: zamek Hartheim w Austrii, obozy koncentracyjne w: Sachsenhausen, Dachau, Gross Rossen (Rogoźnica na Dolnym Śląsku), Mautchausen. Akcja uśmiercania otrzymała nazwę Aktion T4. Bezwzględnymi wykonawcami idei "czystości rasowej" stali się tacy ludzie jak: Franz Stangl, Gustav Wagner, Josef Mengele, Albert Forster, Artur Greiser oraz
Erich Grossman- człowiek odpowiedzialny za realizację akcji T4 na terenie prowincji Gdańsk- Prusy Zachodnie. Na Pomorzu pierwszy cios został skierowany w zakład psychiatryczny w Kocborowie posiadający swoje filie np: na terenie Chojnic.
Kolejnym celem stał się zakład w Świeciu. Do końca września pensjonariuszy tego zakładu zostawiono w spokoju, aż nadszedł październik 1939 roku. W zakładzie w Świeciu przebywało ponad 1300 osób w tym dzieci. Opiekował się nimi człowiek, który wkrótce zyskał przydomek "Pomorski Korczak" doktor Józef Bednarz. Lekarz zasłynął z tego, iż swoich podopiecznych otaczał wielką troską i starał się dbać o nich jak najlepiej. Gdy nadszedł moment decydujący i rozpoczęły się wywózki do końca czuwał przy swoich podopiecznych. Został rozstrzelany razem z nimi w lesie w pobliżu Grupy- Mniszka. Sam zaś szpital został zamieniony na więzienie dla ludności polskiej, a z biegiem czasu na niemiecki dom starców. Podobny los spotkał pacjentów szpitala psychiatrycznego w Owińsku koło Poznania. W 1939 hitlerowcy w ramach akcji T4 zamordowali wszystkich pacjentów tego zakładu. Dorosłych rozstrzelano w lasach pod Obornikami, a dzieci zagazowano (spalinami samochodowymi) w forcie VII w Poznaniu. Łącznie hitlerowcy zamordowali około 1000 osób.
Leśnicy
Leśnicy należeli do grupy osób, których władze nazistowskie obawiały się najbardziej. Ludzie ci znali tereny leśne jak mało kto. Zachodziła obawa, iż będą oni stanowili punkt oparcia dla partyzantki jaka zaczęła się rodzić z chwilą gdy rozpoczęła się okupacja niemiecka. W Gminie Warlubie przystąpiono natychmiast do likwidacji polskich leśników i sprowadzania na te tereny leśniczych niemieckich. Najsłynniejszą z ofiar stał się Witold Bielowski, leśniczy, który należał do organizacji Grunwald. Został schwytany i po krótkim procesie poprzedzonym brutalnymi przesłuchiwaniami rozstrzelany w miejscowości Płochocin, gdzie do dziś znajduje się pamiątkowy obelisk, poświęcony jego osobie. Trudno jest do dzisiaj ustalić ilu pracowników służb leśnych oddało życie za Polskę w pierwszych miesiącach okupacji hitlerowskiej.
Duchowni
Duchowieństwo Polskie zostało uznane przez władze III Rzeszy za grupę wchodzącą w skład inteligencji. Musieli więc "zniknąć", by dać miejsce duchownym przybyłym z Rzeszy. Władze w Belinie uznały konkordat zawarty przez władze polskie za wygasły. Konkordat zawarty przez władze niemieckie z Watykanem nie obejmował ziem polskich. Do obozów koncentracyjnych wędrowało tysiące duchownych gdzie wielu z nich zmarło. Zamykano lub burzono kościoły, jak miało to miejsce w przypadku Bydgoszczy gdzie zburzono dawny kościół należący do zakonu Jezuitów. W Gminie Warlubie aresztowano np. proboszcza parafii w Warlubiu księdza Jana Lange. Aresztowany w październiku 1939 został wypuszczony na wolność dzięki interwencji miejscowych Niemców. Jednak nie na długo. W roku 1940 zostaje ponownie aresztowany poddany torturom. Umiera w więzieniu w Nowem. Jego ciało spoczywa po dziś dzień na cmentarzu parafialnym w Warlubiu. Kolejnym duchownym zamordowanym przez okupantów hitlerowskich był ksiądz Jan Stryczek, rozstrzelany za niesienie pomocy ludności polskiej jak również za niesienie duchowej pomocy partyzantom. Prześladowania objęły ponadto wiernych, którzy nie mogli modlić się w języku polskim. Biskup gdański Karl Maria Szplet starał się manewrować między ludnością polską a okupantem hitlerowskim. Z jednej strony godził się na postępowanie władz niemieckich, a z drugiej strony dopuszczał stosowanie języka polskiego w liturgii. Władze nazistowskie dewastowały kapliczki, cmentarze polskie, grabiły kościoły zamieniając je na magazyny, więzienia. Stan taki trwał praktycznie do końca okupacji hitlerowskiej. Według różnych danych podczas całej okupacji śmierć poniosło ponad 2 tysiące duchownych, co stanowiło około 30 procent przedwojennego stanu polskiego duchowieństwa.
Prześladowanie ludności żydowskiej
Żydzi byli grupą, którą naziści nienawidzili w szczególności. Obwiniali ludność żydowską o klęskę w I wojnie światowej, o wielkie kryzysy w powojennych Niemczech. Inną kwestią jest to, iż w przedwojennych Niemczech było niewielu Żydów. Szacunkowe dane mówią o niecałym jednym procencie społeczeństwa. Były to jednak osoby niezwykle zamożne posiadające zakłady przemysłowe, huty, stalownie. Wielu było żydowskich lekarzy, weteranów I wojny światowej, małżeństw mieszanych. Naziści uznali, że trzeba doprowadzić do likwidacji "problemu żydowskiego". Pierwszą drogą do eksterminacji były antysemickie ustawy norymberskie z roku 1935. Pozbawiały one Żydów praw obywatelskich zmuszając ich do opuszczania III Rzeszy. Kolejnym ostrzeżeniem była Noc Kryształowa z 1938 roku. Ludność żydowska opuszczając tereny Niemiec, sprzedawała swoje majątki osobom podstawionym przez partię nazistowską. Żydzi udawali się do Francji, Ameryki, oraz do Polski.
II Rzeczpospolita była państwem, w którym mieszkało 3,5 miliona ludności wyznania mojżeszowego. Wszyscy oni byli obywatelami polskimi, o czym wyraźnie wspominała ostatnia konstytucja II RP z roku 1935. W powiecie świeckim istniały małe skupiska ludności żydowskiej. W gminie Warlubie według spisów ludności było 3 Żydów. Były to osoby posiadające restaurację, tartak oraz sklep kolonialny. W samym Warlubiu istniała synagoga, która podczas okupacji została przekształcona najpierw na magazyn, a następnie zburzona. Warlubscy Żydzi zdołali uniknąć strasznego losu swoich pobratyńców. Kilka dni przed wybuchem wojny opuścili tereny gminy Warlubie, i nigdy już do niej nie wrócili. Pozostawiony majątek przejęli niemieccy zarządcy a po roku 1945 władze polskie. Na terenach Świecia i okolic ludność żydowska zaczęła pojawiać się od końca XVIII wieku. W XX wieku pozostało w samym Świeciu około 170 Żydów. Gminie żydowskiej w Świeciu podlegały mniejsze gminy w Nowem oraz w Chełmnie. Świeccy Żydzi zajmowali się głównie handlem oraz działalnością przemysłową. Z chwilą wybuchu wojny i zajęcia Świecia wielu z nich zostało aresztowanych i rozstrzelanych, co trwało do października 1939 roku. Niewielka grupa ludności żydowskiej przetrwała do roku 1941 ich dalsze losy są nie znane. Synagoga świecka została zburzona na jej miejscu miał powstać niemiecki dom kultury.
Wywożenie ludności polskiej do obozów przesiedleńczych w Potulicach i Smukalę
Władze nazistowskie postanowiły jak najszybciej pozbyć się ludności polskiej z terenów Pomorza, Wielkopolski i Polski centralnej. Na miejsce wysiedlanych mieli przybyć przybysze z Niemiec bądź z państw w których istniały duże skupiska ludności niemieckiej. Na podstawie porozumień między rządem III Rzeszy a rządami ZSRR, państw bałtyckich, Włoch, zaczęto planować akcję przesiedleńczą nazwaną Heims in Reich czyli powrót do Rzeszy. Ludność polska miała zostać przesiedlona na tereny Polski centralnej przemianowanej na Generalne Gubernatorstwo a następnie wymordowana lub wysłana na roboty przymusowe. W celu lepszego zarządzania akcją wysiedleńczą w powiecie świeckim powołano Powiatowy Sztab Osiedleńczy, na czele tego organu stanął przysłany specjalnie z terenów Wolnego Miasta Gdańska Haupsturmfűrer SS Deusen. Zarządzający prowincją Rzeszy Gdańsk- Prusy Zachodnie Gauleiter Albert Forster nie miał zamiaru sprowadzać na swoje terytorium osadników z państw bałtyckich lub z ZSRR i Włoch (Tyrol Południowy). Chciał by osadnicy ci przybyli z Rzeszy. Swoją postawę tłumaczył tym, iż nie będzie mógł znaleźć odpowiedniej ilości miejsc pracy dla nowo przybyłych. Do tego dochodziła chęć jak najszybszej germanizacji podległych terenów. Według różnych szacunków z terenów powiatu świeckiego wywieziono podczas całej niemieckiej okupacji ponad 7 tysięcy ludzi. Najczęściej pierwszymi "przystankami" na drodze do Generalnego Gubernatorstwa były obozy przesiedleńcze w Potulicach i Smukale, oraz obóz zagłady Stutthof. Z gminy Warlubie wywieziono łącznie do Potulic i Smukały 73 osoby. Natomiast jeśli chodzi o osoby wywiezione do obozu koncentracyjnego Stutthof należy wymienić: Antoniego Bukowskiego- zmarł w obozie, Jana Czaję- wywieziony do obozu za współpracę z ruchem oporu, Michała Dziubę wraz z żoną za współpracę z ruchem oporu, Stefanię Dubielską i innych. Dla wielu były to tylko pierwsze przystanki na drodze do innych obozów. Wielu nie doczekało wolności i zmarło w obozach.
Położenie ludności cywilnej
Ludność cywilna powiatu świeckiego, podczas trwania okupacji znalazła się w ciężkim położeniu. Ci, którzy posiadali niemieckich przodków, mieli lepsze warunki bytowania. Ludność polska, która nie miała "szczęścia" co do właściwego pochodzenia była skazana na prześladowania i wyroki śmierci. Z chwilą ustanowienia niemieckiej administracji cywilnej ludność polską sprowadzono do roli niewolników mających usługiwać ludności niemieckiej. Warunki opieki zdrowotnej były dobre tylko dla ludności niemieckiej. Polacy w powiecie świeckim byli narażeni na różnego rodzaju epidemię np. tyfusu plamistego i inne choroby (bez prawa do opieki zdrowotnej). Zostali sprowadzeni do roli najgorszych przestępców. Za najmniejsze przewinienia groziła kara śmierci. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji gdzie skazywano Polaka za rzekome morderstwo Niemca choć ten nadal żył.
Nazistowskie prawo działało również wstecz. Doszło więc do wymierzania sprawiedliwość za działalność antyniemiecką z lat 30- tych. Polacy zostali pozbawieni prawa do posiadania jakiegokolwiek majątku, zmuszeni do dostarczania kontyngentów w postaci żywności. Cios spadł na nauczycieli i szkolnictwo. Zgodnie z nazistowską ideologią, oraz polityką germanizacji, ludność podbitych państw uznano za podludzi, którzy nie mieli prawa do edukacji. Wszystkie szkoły w całym powiecie świeckim a co za tym idzie również w gminie Warlubie zostały przemianowane na szkoły niemieckie. Polska ludność pobierała edukację w konspiracji, obawiając się szykan ze strony władz niemieckich. Gdy zaczął zbliżać się front wschodni szkoły na terenie gminy Warlubie przemianowano na szpitale polowe, jak również na punkty obrony przeciwlotniczej. W momencie "wyzwolenia" gminy Warlubie szkoły zostały ponownie otwarte dla dzieci polskich. Wszystkie działania nazistów skierowane przeciwko ludności polskiej, doprowadziły do powstania ruchu oporu. Symbolem tego stała się działalność takich grup jak: Grunwald, Grupa AK Świerki- za współpracę z tym oddziałem tylko w latach 1943-1945 prześladowanych było ponad 20 osób wraz z rodzinami.
Oprawcy oraz instytucje prześladujące ludność polską
Wszystkie dyktatury aby sprawnie przeprowadzać terror na zajętych terenach, potrzebowały ludzi (najczęściej miejscowych) do prowadzenia akcji pacyfikacyjnych i terrorystycznych. Jeśli ci ludzie byli w konflikcie ze swoimi sąsiadami to droga do ich wykorzystania stała otworem. Już w momencie pierwszych podbojów zaczął powstawać Selbstschutz, czyli oddziały Samoobrony Mniejszości Niemieckiej. Według nazistów powstawały one samodzielnie bez współpracy z władzami niemieckimi. Niedawno odtajnione materiały wskazują na to, że prawda była zupełnie inna. Oddziały te otrzymywały często broń od niemieckiego wywiadu. Tworzone były nie w momencie wkroczenia wojsk niemieckich na dane terytorium tylko kilka tygodni przed rozpoczęciem działań wojennych. Miały siać zamęt na tyłach wojsk polskich. Według propagandy nazistowskiej ich głównym zadaniem miała być ochrona ludności niemieckiej. W rzeczywistości ich zadanie polegało na masowym terrorze wobec ludności polskiej i żydowskiej . Dowodem tego była chociażby działalność pomorskiego Selbstschutzu, pod dowództwem Ludolfa von Alvenslebena. Na terytoriach pomorskich formacja ta była odpowiedzialna za śmierć co najmniej 40 tysięcy ludzi. W powiecie Świeckim formacją tą kierował Hans Modrow, przedwojenny niemiecki arystokrata jeden z najbogatszych Niemców w powiecie świeckim. W gminie Warlubie funkcja ta przypadła przedwojennemu właścicielowi tartaku a wówczas szefowi lokalnej komórki NSDAP Schwartz.
Win pomorskiego Selbstschutzu nie można udowodnić, gdyż wszystkie akta spłonęły podczas ataku na ich transport w drodze do Gdańska. Oficjalna wersja głosiła, że atak ten został przeprowadzony przez polskie podziemie. Jednak nieoficjalnie, to władze niemieckie chciały zatrzeć wszelkie ślady działalności formacji Alvenslebena. Po listopadzie 1939 roku członkowie tej formacji wchodzili w skład SS i Policji na okupowanych terytoriach przedwojennej Polski. W gminie Warlubie, ofiarami tej formacji zostało około 30 osób, zamordowanych za to że byli Polakami, lub (według władz nazistowskich) "wykazywały tendencję do działalności antypaństwowej". Zginął wówczas Bogdan Wojnowski, którego zamordowano w Warlubiu na terenie tartaku przy ulicy Szkolnej przemianowanego na obóz jeniecki. Główną winą Wojnowskiego było to, iż nosił buty wojskowe oraz to, że przed wojną brał udział w demonstracjach antyniemieckich. To wystarczyło do posądzenia go o "szkodliwość wobec III Rzeszy". Oprócz formacji Alvensleebena, w prześladowaniu ludności polskiej brały udział: Wehrmacht- na terenie gminy Warlubie z rąk żołnierzy Wehrmachtu zginęło około 20 osób tym: Witold Bielowski, Walenty Nowak, Jan Sionowski i inni. Policja niemiecka, Lokalni Działacze NSDAP tak zwani Ortsgrupenleiterzy.
Jagdkomanda- specjalne oddziały gestapo, policji niemieckiej, utworzone po to by wymierzać sprawiedliwość osobom pomagającym ruchowi oporu, tropiące członków ruchu oporu. Ich największe nasilenie przypada na lata 1943-1945
Oddziały Einsaztgruppen- oddziały grup operacyjnych wywiadu niemieckiego SD, posuwające się zaraz za oddziałami wojskowymi. Ich celem było wyłapywanie i likwidowanie ludzi wpisanych na listy proskrypcyjne. Pomagały oddziałom Selbstschutzu. Na terenie powiatu świeckiego działała Einsatzruppen IV wchodząca w skład 4 armii niemieckiej.
Pomoc ludności Polskiej
Wydawać by się mogło, iż podczas okupacji do ludności polskiej nie zostanie wyciągnięta "pomocna dłoń". Za pomoc Polakom, jak również Żydom groził cały szereg kar łącznie z karą śmierci. Znaleźli się jednak ludzie oraz instytucje pomagające ludności polskiej. Niektórzy Niemcy również nie bacząc na surowe konsekwencje starali się pomagać Polakom. Zdarzały się przypadki, w których niemieccy policjanci zaprzyjaźniali się z Polakami, i informowali Polaków o grożącym niebezpieczeństwie, zwłaszcza o obławach na podziemie. Przedsiębiorstwo zajmujące się budową oraz utrzymaniem dróg w powiecie świeckim, należało do tych które pomagały ludności polskiej. Zatrudniało ono na podstawie podrobionych papierów nauczycieli z gminy Warlubie. Tak uratowano wielu nauczycieli przed śmiercią. Tak samo było z niemieckim przedsiębiorstwem zajmującym się wyrębem drewna. Zatrudniało ono nauczycieli przy wyrębie drzew. Wielu Niemców decydowało się na dostarczanie Polakom żywności. Czynili tak z powodu współczucia, jak również z powodu znajomości jakie wcześniej zawierali z Polakami. Znaleźli się również Niemcy współpracujący z polskim ruchem oporu, nie godzący się z polityką nazistów.
Zakończenie wojny
W wyniku klęsk poniesionych na froncie wschodnim armia niemiecka została zepchnięta na tereny Polski. Szybkie postępy Armii Czerwonej oznaczały koniec "spokojnych czasów" dla ludności niemieckiej przesiedlonej na tereny Polski i państw bałtyckich. Niemiecka ludność wyczuwając zagrożenie zaczęła opuszczać tereny, na które została sprowadzona, zabierając ze sobą to co można było zabrać. Gdy wojska sowieckie wkroczyły na tereny państw bałtyckich pozostający na tych terenach Niemcy zaczęli uciekać w popłochu. Porty w państwach bałtyckich zapełniły się niemieckimi uciekinierami, rannymi żołnierzami. Mało kto zdawał sobie sprawę z czającego się pod wodą niebezpieczeństwa w postaci radzieckich okrętów podwodnych. Ofiarami tych okrętów padły chociażby takie okręty jak: Gustloff i Steuben. Droga lądowa również nie była zbyt bezpieczna, z powodu działań frontowych, oraz niskich temperatur. Wszędzie gdzie dochodził front można było zaobserwować tłumy ludzi porzucających często na zawsze swoje miejsca zamieszkania. Taka sama sytuacja była w powiecie świeckim. Przez tereny powiatu świeckiego wiodła jedna z tras ewakuacyjnych ludności niemieckiej. Przypuszczalnie tą trasą zostało ewakuowanych ponad 250 tyś ludzi. Naziści postanowili wykorzystać propagandę by uspokoić ludność. Nawoływali by ewakuujący się, nie brali zbyt wielu rzeczy osobistych, gdyż po "ostatecznym zwycięstwie" i tak wrócą na tereny na których mieszkali. Zalecano zabranie ze sobą niewielkiej ilości bielizny, gotówki i przede wszystkim koca. Wielu dało się zwieść. Również w gminie Warlubie można było zaobserwować taki stan rzeczy. Kilka rodzin niemieckich zostawiło swój majątek, gdyż liczyły na szybki powrót. Najbardziej trzeźwią ocenę sytuacji miała rodzina Maerkerów, która zdążyła zabezpieczyć swoje aktywa i wywieźć najcenniejsze rzeczy ze swojego majątku w Rulewie.
Wszędzie panował nieopisany chaos spotęgowany ucieczkami dygnitarzy nazistowskich, którzy chcieli ratować własną skórę. Oznaczało to często wyrok śmierci dla cywilnej ludności niemieckiej jak również polskiej. Aby obronić tereny powiatu świeckiego, władze niemieckie uciekły się do najbardziej znanego środka- terroru. W gminie Warlubie ofiarami tego postępowania padło ponad 20 osób, które zginęły w wyniku bombardowań, terroru skierowanego wobec osób pomagającym partyzantom. Mieszkańcy powiatu świeckiego zostali wezwani do kopania rowów przeciwczołgowych. Zmobilizowano cały dostępny transport kolejowy. Najkrwawsze zmagania toczyły się o Grudziądz, broniony z zaciętością na rozkaz miejscowego przywódcy NSDAP kreisleitera Lamperle. Ofiarą jego fanatyzmu stała się zabudowa miasta które zostało zniszczone w około 80 procentach. Gmina Warlubie została ,, wyzwolona” w dniu 18 lutego 1945 roku, kilku dniach ciężkich walk, poprzedzonych ciężkimi nalotami i bombardowaniem. Najcięższy miał miejsce 15 lutego 1945, gdy została zniszczona wieża kościoła służąca, za miejsce naprowadzania artylerii niemieckiej, jak również wiele budynków mieszkalnych. Oprócz ludności cywilnej śmierć poniosło około 70 żołnierzy niemieckich i kilkudziesięciu żołnierzy radzieckich. Nowa władza zaczęła bardzo szybko wprowadzać swoje często brutalne porządki.