Wstęp

Położenie geopolityczne II Rzeczypospolitej, wymagało od rządzących krajem zdecydowanych kroków w kierunku polepszenia ochrony i uszczelnienia granic Polski. Plany strategiczne zakładały między innymi atak wojsk niemieckich z terenu Prus Wschodnich. Dlatego też na wiosnę 1939 roku zapadła decyzja o budowie umocnień obronnych na odcinku Narwi i Biebrzy (zaznaczyć trzeba, że było ona spóźniona). Na obszarze tym (podczas wojny) prowadziła działania operacyjne Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” gen. Czesława Młota-Fijałkowskiego.

Linia fortyfikacji ciągnęła się kilka kilometrów i tworzyły ją : Wizna- Strękowa Góra, Twierdza Osowiec oraz Goniądz. Newralgicznym punktem oporu była WIZNA (niemieccy stratedzy twierdzili, że było to najsłabsze ogniwo umocnień). Przez miejscowość tą przebiegała jedyna na tamtym terenie i ważna strategicznie droga z Łomży do Białegostoku i Zambrowa (kierunek Warszawa) oraz przeprawa mostowa przez rzekę Narew. Na odcinku tym wybudowano 7 ciężkich (Giełczyn-Kołodzieje, Góra Strękowa, Kurpiki, Maliszewo) oraz 2 lekkie schrony bojowe typu „niedźwiadek”. Całość umocnień uzupełniały zapory przeciwczołgowe i stanowiska polowe piechoty. W dniu wybuchu wojny schrony nie zostały jednak ukończone. Nie było w nich wentylacji, nie zakończono maskowania obiektów, nie zamontowano kopuł pancernych (schron dowódcy).

Odcinek obrony „Wizna” rozciągał się wzdłuż rzeki Narew na długości 9-10km, a także posiadał trzy pozycje wysunięte (tak zwane czaty) w dół rzeki na około 4km. Oparto go na odsunięte od rzeki wzgórza. Umożliwiało to dobry wgląd w dolinę. Łącznie obszar obrony to prawie 100km2, terenów bagiennych które miały stanowić naturalną zaporę przed nieprzyjacielem. Niestety lato było wówczas wyjątkowo upalne i suche. Koncepcja naturalnych przeszkód legła w gruzach. Niemieckie czołgi bez przeszkód mogły manewrować na tym terenie. Stan uzbrojenia polskich obrońców przedstawiał się tragicznie. Można zaryzykować twierdzenie, że praktycznie polskie wojsko było bezbronne wobec nawałnicy niemieckiej. 4 działa lekkie kal. 76,2 mm, 24 cekaemy, 18 erkaemów, 2 karabiny przeciwpancerne z ograniczoną ilością amunicji- 20 sztuk!!!!!. Do obsady schronów wyznaczono 3 kompanię ciężkich karabinów maszynowych z batalionu „Sarny” Korpusu Ochrony Pogranicza oraz wojska wspomagające: bateria artylerii pozycyjnej, 136 rez. kompania saperów, pluton artylerii piechoty z 71pp, pluton zwiadowców konnych 135pp, pluton pionierów 71pp. Według ostatnich badań historycznych obrona Wizny liczyła około 20 oficerów i 340 podoficerów i szeregowych (wcześniej szacowano, że było ich 700). Ich dowódcą był kpt. Władysław Raginis. W 1930 ukończył on Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Był dowódcą plutonu a następnie kompanii w 76. pp. 26 sierpnia 1939 roku objął obronę odcinka „Wizna”. Tak przedstawiała się sytuacja osamotnionych obrońców polskich, którzy przeciwstawili się potędze Wehrmachtu.

Bitwa

Już 5 września w godzinach wieczornych pozycje nad Wizną ostrzelała artyleria niemiecka, rozlokowana w okolicach Jedwabnego. 6 września od wczesnych godzin rannych polskich obrońców nękał ciągły ostrzał artyleryjski. Po godzinie 7 rano, do akcji wkroczyło Luftwaffe. Na przedpolu trwały potyczki patroli. W wyniku długotrwałej suszy zapaliło się poszycie okopów. Polscy żołnierze szukali schronienia w zagłębieniach terenu, w lejach po wybuchach. Wychodzili też ze schronów gdyż jak wspomniałem wcześniej nie było w nich wentylacji. Tego samego dnia wieczorem, zginął woźnica dowożący jedzenie do schronów i na stanowiska otwarte. Od tego momentu skończyło się zaopatrzenie z kuchni. Żołnierzom pozostały tylko żelazne porcje. Jednak właściwy atak rozpoczął się następnego dnia.

07.09.1939

W godzinach rannych pod miejscowość Wiznę podeszły rozpoznawcze oddziały pancerno motorowe 10. DPanc. gen. von Schaala. Rozbiły one pod Jedwabnem pluton konnych zwiadowców i posunęły się w kierunku przeprawy nad rzeką Narwią. Znajdująca się tu polska placówka obronna wycofała się za rzekę, wysadzając most wraz z kilkoma czołgami niemieckimi (rozkaz wysadzenia mostu wydał plutonowy Józef Oleksy). Kapitan Raginis zdawał obie sprawę z ogromu i potęgi nadciągających wojsk nieprzyjaciela . Razem więc z dowódcą artylerii por. Brykalskim, złożyli przysięgę „ że żywi nie opuszczą bronionych pozycji”. W ten bohaterski sposób starali się wzmocnić morale i dać przykład swoim żołnierzom. W nocy patrol niemiecki przeprawił się przez Narew i usadowił przy zburzonym moście.

08.09.1939

Cały odcinek „Wizna” rozpoznawały dwie potężne jednostki niemieckie: brygada forteczna Lotzen atakująca pozycję „Giełczyn” oraz 10.DPanc. nacierająca na „Górę Strękową”. Kapitan Raginis wczesnym świtem zajął pozycję w punkcie obserwacyjnym pod Strękową Górą. Po zachodniej stronie Narwi zauważył silną koncentrację oddziałów piechoty i czołgów nieprzyjaciela. Nad pozycją krążyły samoloty rozpoznawcze wroga. Zarządził poranną odprawę na której powiedział: „… Liczę się z działaniami zaczepnymi nieprzyjaciela w godzinach przedpołudniowych. Przypominam jeszcze raz: nie ujawniać przedwcześnie własnych źródeł ogniowych. Otwierać ogień z małej odległości. Trzymać nerwy na wodzy!”. O godzinie 9:00 przyszedł pierwszy meldunek do kapitana Raginisa z pozycji „Giełczyn” informujący o przeprawianiu się nieprzyjaciela przez rzekę Biebrzę. Rozpoczęła się nawałnica ogniowa Niemców. Huraganowy ogień zniszczył czaty „Wizny”. Przetrwało tylko kilku żołnierzy z załogi dwóch wysuniętych bunkrów. Jednak pozostali trwali na posterunkach i odpierali ataki wroga

09.09.1939

O godzinie 8:00 do Wizny przybył generał Guderian. Dowódca 10. DPanc. meldował o sukcesach w walce z oddziałami polskimi. „Przybywszy do Wizny , stwierdziłem ku memu rozczarowaniu, że złożone mi rano meldunki o sukcesach piechoty 10 dywizji pancernej polegały na jakimś nieporozumieniu” ( Heinz Guderian „Wspomnienia Żołnierza”).Jakież było zaskoczenie Guderiana gdy udał się na pierwszą linię i został przywitany ogniem z polskiego bunkra. Dłuższą chwilę musiał przeleżeć na ziemi przygnieciony kanonadą polskich obrońców. Dowódca Wehrmachtu wpadł we wściekłość. Przekonał się osobiście że zasadniczy zarys linii obrony został nienaruszony. Szybko wprowadził do działań 3. DPanc. i objął dowództwo na całością operacji. Szacuje się, że siły niemieckie pod Wizną liczyły około 32.000 (niektóre źródła mówią o 42.000) żołnierzy, 160-350 czołgów. Niemcy mieli również wsparcie artyleryjskie i lotnicze. Dysproporcje obu walczących stron były porażające. Niemcy chcąc przełamać polską obronę, sprowadzili również armaty przeciwpancerne oraz działa bojowe, by silnym ogniem zniszczyć bunkry. Po południu nieprzyjaciel wprowadził do natarcia czołgi z kierunku Kołodzieje. Bohaterską postawą wykazał się tam porucznik Kiewlicz, który dzielnie odpierał ataki nieprzyjaciela. Ciężko rany (poparzony) wycofał się do Białegostoku. Wcześniej zginął por. Brykalski trafiony odłamkiem. Jako pierwszy dopełnił złożonej przysięgi. Trwała nawałnica niemiecka. Około godziny 15:00 nieprzyjaciel wtargnął na pozycje polskie na pododcinku „Kurpiki” i posuwał się dalej. Do końca trwał schron „Maliszewo-Łynki” pod zmasowanym ogniem dział przeciwpancernych strzelając na tyły nieprzyjaciela.

Około godziny 18:00 zamilkł schron „Kurpiki”. Jego dowódca kpt. Schmidt został oślepiony wybuchem pocisku pod kopuła schronu, a żołnierze nie mieli już czym walczyć (zniszczona i uszkodzona broń, brak amunicji). Umożliwiło to otwarcie drogi na tyły polskiej obrony. Tak przebieg walk opisuje mjr. Malzer z XIX korpusu pancernego: „Czołowe natarcie na bunkier nie doprowadziło do celu. … Dowódca saperów zdecydował zatem obejść schron … .Przez zamienioną w zgliszcza wieś (Kurpiki) oddział szturmowy uderzył skośnie na schron, który wciąż ostrzeliwał naszą piechotę. … W schronie znaleźliśmy 9 zabitych.” Tymczasem posiłkowa piechota 135. pp ( wysłana przez pułkownika Tabaczyńskiego 8 września z okolic Osowca) nie bacząc na morderczy ogień nieprzyjaciela ruszyła do przeciwuderzenia, niszcząc kilka czołgów i obsadzając rowy strzeleckie i resztki bunkra. Tylko w ten sposób mogła dotrwać do wieczora. Jest to jednak już ostatni sukces obrońców Wizny. Tego dnia kpt. Raginis po raz ostatni przez radio złożył meldunek do dowództwa w Osowcu, że jest ciężko ranny, że poniósł ogromne straty i nie ma artylerii. Jednak zapewnił, że posterunku nie opuści i wytrwa do końca. Bohaterska obrona trwała nadal, pomimo krytycznej sytuacji. Cały odcinek ostrzeliwany był przez artylerię niemiecką. Późnym wieczorem Niemcy okrążyli schrony bojowe na Strękowej Górze. Podjęli też próbę dwóch ataków na bunkry. Obrońcy jednak odparli atak ogniem karabinów maszynowych.

10.09.1939

Na pozycji „Wizna” bronią się jeszcze w osamotnieniu pojedyncze bunkry. Wczesnym rankiem do schronu bojowego kpt. Raginisa przybywa niemiecki emisariusz z białą flagą i ultimatum: „ Jeżeli polski dowódca nie podda podległych mu schronów, to wszyscy jeńcy wzięci z tego odcinka zostaną rozstrzelani”. Wobec zaistniałej sytuacji kpt. Raginis po godzinie namysłu każe swoim żołnierzom opuścić bunkry, a sam rozrywa się granatem. Przysięga została spełniona. Niemcy nie mogli uwierzyć, że taka garstka obrońców, tak słabo uzbrojona przez kilka dni zatrzymywała cztery doborowe jednostki w ich marszu na Białystok i Brześć.





„PRZECHODNIU, POWIEDZ OJCZYŹNIE, ŻEŚMY WALCZYLI DO KOŃCA, SPEŁNIAJĄC SWÓJ OBOWIĄZEK”

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!


Źródło:
„Bitwy Polskiego Września” – Apoloniusz Zawilski
„Wspomnienia Żołnierza” – Heinz Guderian
dodaj komentarz »
Copyright © 2006-2024 Vaterland.pl