Po zakończeniu II wojny światowej tysiące funkcjonariuszy III Rzeszy, członków SS, Gestapo oraz kolaborantów z Europy próbowało uniknąć odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Jedną z najbardziej fascynujących i zarazem kontrowersyjnych ścieżek ucieczki był tak zwany „szlak szczurzy” (ang. ratline)- sieć tras przerzutowych prowadzących z Europy do Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu i innych rejonów świata.
Geneza „szlaku szczurzego”
Geneza tak zwanego „szlaku szczurzego” bierze początek w chaosie, który ogarnął Europę w 1945 roku. Klęska III Rzeszy nie zakończyła się przejrzystym triumfem prawa i natychmiastową sprawiedliwością. Zamiast tego kontynent pogrążył się w humanitarnym i administracyjnym zamęcie. Miliony ludzi- byli jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi, przesiedleńcy, uchodźcy i cywile pozbawieni domu- przemieszczały się po drogach, dworcach i obozach przejściowych. W tej masie anonimowych istnień łatwo mogli się ukryć ludzie najbardziej poszukiwani przez aliantów. To właśnie warunki chaosu, nieporządku i braku kontroli stanowiły fundament, na którym zaczął powstawać „szlak szczurzy”.
Pierwszym czynnikiem jego narodzin była skala powojennej niewydolności struktur porządkowych. Alianci wprowadzili co prawda program denazyfikacji i wydali listy poszukiwanych zbrodniarzy, ale w praktyce brakowało ludzi zdolnych do ich odszukania, zweryfikowania tożsamości i zatrzymania. Dokumenty zostały zniszczone, ewidencja ludności nie istniała, a wielu nazistów zawczasu przygotowało fałszywe tożsamości. W dodatku ogromna liczba obozów przesiedleńczych i lazaretów zarządzanych przez organizacje międzynarodowe, takie jak UNRRA czy Czerwony Krzyż, działała w warunkach presji i pośpiechu. Nie istniał żaden system centralnej identyfikacji. Naziści, którzy potrafili podać się za zwykłych uchodźców lub ofiary wojny, często przechodzili niezauważeni.
Drugim czynnikiem była natychmiastowa geopolityzacja powojennej rzeczywistości. Upadek nazizmu zbiegł się z początkiem zimnej wojny. Jeszcze zanim odbył się proces norymberski, alianci zachodni zaczęli postrzegać Związek Radziecki jako większe zagrożenie dla Europy niż rozgromiona III Rzesza. W tym klimacie dawni naziści- szczególnie ci, którzy posiadali informacje o Armii Czerwonej lub o strukturach wywiadowczych- stali się nagle użyteczni. Amerykańskie służby, takie jak CIC, a później CIA, świadomie ignorowały ich przestępczą przeszłość, jeśli ci deklarowali antykomunistyczną postawę i gotowość do współpracy. Powstawała atmosfera moralnego kompromisu: „niech dalej służą Zachodowi”. Taka logika otworzyła drzwi dla zorganizowanego systemu ucieczek.
Trzecim fundamentem były sieci społeczne i instytucjonalne, które przetrwały wojnę: kościelne struktury pomocowe, środowiska emigracyjne, siatki byłych oficerów Wehrmachtu i SS, a także tajne kanały wykorzystywane wcześniej przez wywiady Osi. Wykorzystano je teraz w odwrotnym kierunku- zamiast przerzucać agentów do aliantów, służyły do wyprowadzania byłych nazistów na południe Europy, głównie przez Austrię, północne Włochy i Hiszpanię Franco.
Tak narodził się „szlak szczurzy”- nie jako jeden centralnie planowany projekt, lecz jako splot chaosu administracyjnego, zimnowojennej logiki i oportunistycznych struktur pomocowych. W pierwszych miesiącach po wojnie był zjawiskiem spontanicznym, ale już około 1946–1947 roku przekształcił się w świadomie wykorzystywaną sieć przerzutową, którą zasilały pieniądze, ideologia i milczące przyzwolenie niektórych kręgów politycznych i religijnych. Jego geneza była więc bardziej efektem braku porządku niż precyzyjnego planu- ale wkrótce chaos ten został podchwycony i zamieniony w system zdolny przetrwać ponad dekadę.
Najważniejsze trasy ucieczki
Najbardziej znany szlak prowadził przez północne Włochy- z Innsbrucka przez Bolzano do portów w Genui i Trieście. Uciekinierzy otrzymywali fałszywe dokumenty Czerwonego Krzyża oraz paszporty wydawane przez Watykan dla „bezpaństwowców”. Stamtąd odpływali do Argentyny, Brazylii, Paragwaju lub Syrii i Egiptu.
Kto korzystał z „ratline”
Najgłośniejszymi uciekinierami byli Adolf Eichmann, architekt Zagłady Żydów; Josef Mengele, lekarz-eksperymentator z Auschwitz; Franz Stangl, komendant obozów Sobibór i Treblinka; Walter Rauff, twórca mobilnych komór gazowych; oraz Klaus Barbie, „Rzeźnik z Lyonu”. Z „ratline” korzystali również przywódcy sojuszniczych reżimów, takich jak Ante Pavelić- szef faszystowskiej Chorwacji odpowiedzialny za ludobójstwo.
Trzeba podkreślić, że z „ratlines” korzystali nie tylko słynni zbrodniarze, ale również tysiące mniej znanych członków SS, SD, Gestapo, policji, kolaboracyjnych formacji wojskowych i administracji okupacyjnej. Wielu z nich przedstawiało się jako „antykomunistyczni uchodźcy”, co w oczach części zachodnich instytucji i duchowieństwa czyniło ich godnymi „ratunku”.
Sieci przerzutowe obsługiwały także polityków, finansistów, naukowców i inżynierów związanych z nazistowskimi programami wojskowymi- ludzi, których uznawano za „użytecznych” dla Zachodu w kontekście zimnej wojny. Niektórym z nich, zamiast „ratline”, oferowano bezpośrednie zatrudnienie, np. w ramach amerykańskiej Operacji Paperclip.
Wsparcie i motywacje
Powojenny lęk przed komunizmem sprawił, że część zachodnich służb specjalnych świadomie tolerowała lub nawet wspierała ewakuację nazistów, licząc na ich wykorzystanie w zimnowojennych operacjach wywiadowczych. W Ameryce Południowej natomiast reżimy autorytarne postrzegały Niemców jako doświadczonych techników i wojskowych. Choć wiele osób uciekło, część z nich została ostatecznie zidentyfikowana i schwytana — najgłośniejsze procesy odbyły się w latach 60. i 70. Sprawa „szlaków szczurzych” pozostaje do dziś przedmiotem sporów historyków i źródłem licznych teorii spiskowych.
Sieć ODESSA i inne organizacje
W kulturze popularnej często pojawia się nazwa ODESSA (Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen), która rzekomo miała być tajną strukturą wspierającą ucieczkę esesmanów. Historycy są podzieleni- część uważa, że ODESSA istniała jedynie jako luźna sieć kontaktów, inni twierdzą, że funkcjonowały liczne regionalne grupy samopomocowe, szczególnie w Bawarii i Austrii. Oprócz niej działały także organizacje takie jak Spinne (Pajęczyna) oraz Kameradenwerk, które tworzyły siatki samopomocowe byłych esesmanów. Spinne zajmowała się przerzutem przez granice i logistyką, natomiast Kameradenwerk wspierała finansowo i organizacyjnie uciekinierów, zapewniając im nową tożsamość, kontakty i miejsca pracy za granicą.
Najważniejsi organizatorzy sieci ucieczkowych
Za funkcjonowaniem siatek takich jak ODESSA, Spinne czy Kameradenwerk nie stał jeden centralny „mózg”, lecz wpływowi byli członkowie dawnego aparatu nazistowskiego:
Alois Brunner- bliski współpracownik Eichmanna, jeden z koordynatorów przerzutów do Syrii.
Otto Skorzeny- legendarny oficer Waffen-SS, bohater propagandy III Rzeszy, który po wojnie działał jako pośrednik między nazistami a rządami Ameryki Południowej.
Biskup Alois Hudal- wpływowy duchowny w Watykanie, który wystawiał paszporty „bezpaństwowcom”.
Johann von Leers- ekspert od propagandy, który po ucieczce doradzał rządowi Egiptu w antyizraelskiej kampanii propagandowej.
Reinhard Gehlen- były generał Wehrmachtu, który współpracował z CIA, tworząc późniejszy niemiecki wywiad (BND).
To oni oraz setki mniej znanych współpracowników- tworzyli realną infrastrukturę ucieczkową.
Jak działały sieci ucieczkowe krok po kroku
Mechanizm działania takich organizacji jak ODESSA, Spinne czy Kameradenwerk był zaskakująco profesjonalny i przypominał tajne służby. Schemat wyglądał najczęściej tak:
1. Ukrycie w strefie alianckiej- często w klasztorach lub gospodarstwach na terenach Bawarii i Austrii.
2. Fałszywe dokumenty- Czerwony Krzyż, paszporty watykańskie dla rzekomych uchodźców.
3. Trasy kurierskie- górskie szlaki do Włoch, Hiszpanii lub przez Szwajcarię.
4. Finansowanie- depozyty ze Szwajcarii, fundusze Kameradenwerk, wsparcie biznesmenów.
5. Ostateczny przerzut- statkami z Genui, Neapolu lub Barcelony do Ameryki Południowej.
Rola Hiszpanii i Szwajcarii
Ważnym kierunkiem ucieczek była także neutralna Szwajcaria, gdzie nazistowscy funkcjonariusze deponowali pieniądze i liczyli na azyl polityczny. Z kolei Hiszpania pod rządami Francisco Franco udzielała schronienia uciekinierom ideologicznie bliskim reżimowi- wielu z nich przez Pireneje trafiało dalej do Ameryki Łacińskiej.
Hiszpania była państwem otwarcie przychylnym byłym nazistom. Reżim Franco, ideologicznie bliski faszyzmowi, udzielał im nie tylko ochrony, ale i aktywnego wsparcia. Hiszpańskie służby tworzyły wręcz sieć kontaktów – nieformalnie nazywaną Schutzkometoflu- umożliwiającą uciekinierom dyskretny pobyt i organizację dalszej drogi.
Hiszpania pełniła rolę „poczekalni” oraz zaplecza logistycznego przed wyjazdem do Ameryki Południowej, szczególnie do Argentyny Juana Peróna. Kraj ten zapewniał dokumenty, środki transportu oraz brak ekstradycji. Część nazistów pozostała tam na stałe- jak Otto Skorzeny, były komandos Hitlera, który stał się później wpływowym doradcą dyktatorów arabskich i pośrednikiem w międzynarodowych kontraktach przemysłowych.
Rola Szwajcarii była bardziej dyskretna. Państwo to nie pełniło funkcji bezpośredniego azylu, lecz odgrywało kluczową rolę w warstwie finansowo-administracyjnej. Szwajcarskie banki obsługiwały konta nazistów- często na nazwiska fikcyjne- umożliwiając im ukrycie i transfer zagrabionego majątku. Przez szwajcarskie instytucje przechodziły także złoto i dzieła sztuki.
Nie brakowało też przypadków fałszowania tożsamości przy udziale skorumpowanych urzędników, także powiązanych z Czerwonym Krzyżem. W efekcie Szwajcaria funkcjonowała jako „finansowy krwiobieg” dla ratlines, umożliwiając uchodźcom z III Rzeszy opłacenie dalszej ucieczki przez Włochy lub Hiszpanię do Argentyny, Paragwaju, Brazylii czy Chile.
Kontrowersje wokół Watykanu
Największe dyskusje budzi udział części duchownych Kościoła katolickiego. Zaangażowanie duchownych w te działania nie było jednolite ani centralnie sterowane. Nie wynikało z oficjalnej polityki Watykanu, lecz raczej z indywidualnych inicjatyw księży, zakonników i biskupów, którzy- kierowani różnymi motywami- zdecydowali się udzielać pomocy nazistom w ucieczce. Dla części z nich głównym powodem była obawa przed rosnącym wpływem komunizmu w Europie. Wielu duchownych postrzegało Związek Radziecki jako nowe, jeszcze groźniejsze zagrożenie dla chrześcijaństwa i zachodniej cywilizacji. W tym kontekście dawnych nazistów traktowano nie jako zbrodniarzy, lecz jako ludzi, którzy mogli stanąć po stronie Zachodu w nadchodzącej walce ideologicznej. Inni duchowni kierowali się przekonaniem, że obowiązkiem chrześcijanina jest niesienie pomocy każdemu, kto jej potrzebuje, niezależnie od jego przeszłości. Zdarzali się również tacy, którzy z własnych przekonań ideologicznych sympatyzowali z faszyzmem i traktowali byłych nazistów jak ofiary powojennej zemsty.
Najbardziej znanym ośrodkiem tej działalności był Rzym. Włoska stolica, pełna uchodźców i przesiedleńców, stała się ważnym punktem tranzytowym dla tysięcy uciekinierów. Właśnie tam działał biskup Alois Hudal, rektor Niemieckiego Kolegium w Rzymie. Hudal, Austriak o jawnie antykomunistycznych poglądach, wykorzystywał swoje kontakty w Kościele, by wystawiać nazistom listy polecające, które pozwalały im uzyskać dokumenty Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Te z kolei umożliwiały zdobycie paszportów i wiz emigracyjnych. Dzięki jego pomocy zdołali uciec m.in. Franz Stangl, komendant obozu zagłady w Treblince, oraz Adolf Eichmann, jeden z głównych organizatorów Holokaustu. Hudal tłumaczył później swoje działania przekonaniem, że jego obowiązkiem było ratowanie „antybolszewików” i umożliwienie im nowego życia.
W Rzymie działały także inne duchowne sieci przerzutowe, zwłaszcza skupione wokół chorwackich franciszkanów. Z ich pomocą zdołali zbiec zbrodniarze ustaszy, odpowiedzialni za ludobójstwo w faszystowskiej Chorwacji, w tym sam przywódca tego reżimu, Ante Pavelić. Klasztory i domy zakonne, często o charakterze misyjnym, stawały się tymczasowymi schronieniami dla osób poszukiwanych przez aliantów. Czasem mnisi i zakonnice nie mieli świadomości, kogo przyjmują pod swój dach, jednak w wielu przypadkach ukrywano zbrodniarzy w pełni świadomie.
(zdjęcia: Public domain, Bundesarchiv)