O zdrowiu Adolfa Hitlera, jego lekarzach, metodach leczenia i stosowanych dietach powstało dotychczas wiele publikacji. Wiadomo na pewno, że był on typem hipochondryka. Dręczył go nieustanny strach przed rychłym zgonem, przez co nie ruszał się nigdzie bez swojej medycznej świty. Wielu historyków i publicystów próbowało mu pośmiertnie przypisać pewne wstydliwe choroby, jednak analizy moczu i próby serologiczne wykazały, że nie chorował ani na syfilis, ani na impotencję. Nie ma także żadnych podstaw by stwierdzić, że Hitler chorował ciężko lub przewlekle zanim nawiązał ścisły, 8-letni kontakt z doktorem Theodorem Morellem. Istnieją jedynie dowody na to, iż pod koniec swojego życia cierpiał na chorobę Parkinsona. Na co zatem leczył go tak intensywnie dr Morell, który od roku 1937, aż do śmierci kanclerza, niemalże codziennie aplikował mu zastrzyki, tabletki, różnego rodzaju środki oraz szczepy bakteryjne? Wątpliwe jest także, czy jego zamiarem było faktycznie "leczenie" Hitlera. W przypadku większości preparatów stosowanych przez tajemniczego doktora stwierdzono bowiem brak wartości terapeutycznej, bądź szkodliwość dla organizmu ludzkiego.
W latach 30-tych Hitler uchodził za okaz zdrowia. Osoby z jego otoczenia podziwiały energię i witalność jaką emanował na co dzień, mimo iż ciężko pracował i mało sypiał. Dwa lata przed rozpoczęciem II. wojny światowej atmosfera na szczytach władzy stawała się coraz bardziej napięta. Hitler zaczął narzekać na bóle brzucha, problemy trawienne oraz spadek mocy, których przyczyną były prawdopodobnie stres oraz nieustanne nerwy. Dodatkowo nabawił się ostrej egzemy na nogach, które musiał przez nią stale bandażować i które sprawiały mu wiele bólu. Żaden z jego przybocznych lekarzy nie był w stanie mu pomóc, do czasu aż zajął się nim dr Theodor Morell- łysy i opasły człowiek średniego wzrostu, który przez cały okres służby u fuhrera nie cieszył się u innych zbytnią popularnością. Wcześniej prowadził prywatną praktykę w Berlinie, specjalizując się w leczeniu chorób wenerycznych. Od tego momentu Adolf Hitler bezgranicznie mu ufał i nie pozwalał, by leczył go ktokolwiek inny.
Ponad czterdzieści lat po wojnie na światło dzienne wyszły dzienniki Morell’a, w których prawie każdego dnia notował stan zdrowia Hitlera oraz podane mu lekarstwa. W ciągu tych ośmiu lat zaaplikował swojemu najważniejszemu pacjentowi ponad 80 różnych specyfików. Były to głównie preparaty produkowane w zakładach farmaceutycznych należących do Morell’a, często niedostatecznie lub wcale nieprzetestowane na występowanie skutków ubocznych. Lekarz wmówił Hitlerowi, że pracuje on tak ciężko, iż spala tyle energii co osoby żyjące w tropikach, przez co niezbędne jest częste wstrzykiwanie różnych środków wzmacniających. Jak już dziś wiadomo, zdecydowaną większość pseudolekarstw Hitler otrzymywał w dawkach tak małych, że niemożliwym było odnotowanie ich wpływu na jego stan zdrowia w krótkim czasie. Niemniej jednak amerykańscy naukowcy są zdania, że nawet tak małe ilości, z pozoru nieszkodliwe dla zdrowia, a podawane systematycznie przez kilka lat, mogą uzależniać oraz powodować degenerację cielesną i umysłową.
Na wzmocnienie Hitler otrzymywał w zastrzykach glukozę, mieszankę witamin opartą na witaminie C zwaną Vitamultin oraz środek o nazwie Pervitin, podobny w działaniu do amfetaminy. Na wzdęcia kreatywny lekarz aplikował mu środek zawierający strychninę i atropinę, na zatoki zaś kokainę. Ciągłe zażywanie tych leków mogło z czasem powodować stopniowe pogarszanie się ogólnego stanu zdrowia kanclerza. Pewnego dnia, gdy Hitler bardzo źle się czuł, Morell podał mu lek przeciw występującej wyłącznie w tropikach czerwonce, na którą z pewnością nie chorował. Gdy pacjent odmówił pewnego razu przyjęcia po raz kolejny z rzędu leków uspokajających, tłumacząc się, że nie chce się uzależnić, lekarz spokojnym tonem wyjaśnił mu, że powinien zażywać codziennie przynajmniej łyżeczkę.
Przeciw pospolitym dolegliwościom Morell podawał Hitlerowi także niewielkie dawki sulfonamidów, które w większych ilościach uszkadzały nerki i system nerwowy. Znajdowały się one wtedy na liście zakazanych środków wydziału farmakologii uniwersytetu w Lipsku. On sam prawdopodobnie o tym wiedział, ponieważ zawsze zalecał pacjentowi popijać je bardzo dużą ilością wody. Gdy ktoś życzliwy doniósł o tym Hitlerowi, Morell tłumaczył się, że chciał go szybko wyleczyć, bez względu na skutki uboczne, a Hitler, stając po jego stronie, prawie całkowicie zaprzestał kontaktować się z innymi lekarzami, podzielającymi to zdanie.
Najbardziej kontrowersyjne były jednak podawane przez niego preparaty hormonalne. W tamtych czasach brak było jeszcze stosownych badań na temat ich skutków ubocznych, w związku z czym tego typu leki stosowano bardzo ostrożnie, głównie w przypadku niedorozwoju genitalnego oraz w celu uzupełnienia niedoborów hormonalnych. Morell stosował je u Hitlera rzekomo przeciw depresji i przygnębieniu...
Kolejnym ciekawym specyfikiem, podawanym fuhrerowi przez zaufanego lekarza, była produkowana przez jego zakłady "penicylina". Chociaż w tamtym czasie w Niemczech nikomu nie udało się jeszcze wyprodukować czystej penicyliny, Morell twierdził, że jego firma właśnie tego dokonała. Chełpił się tym, że podaje kanclerzowi najnowocześniejsze lekarstwa. Jak się po czasie okazało, „sproszkowaną penicyliną” nazywał jakąś kulturę pleśni wymieszaną z talkiem, która mogła się okazać się niezwykle szkodliwa dla organizmu.
Ciężko racjonalnie wytłumaczyć terapię stosowaną przez doktora Theodora Morell’a. Dzisiaj już prawdopodobnie nie dowiemy się, czy był przekonany o słuszności swoich nowatorskich metod, czy traktował Hitlera jak królika doświadczalnego, czy może celowo podtruwał go przez lata, czekając na jego śmierć. Żaden z tych wariantów nie wydaje się na tyle sensowny, aby uznać go za prawdziwy. W swoim życiu Morell dążył głównie do tego, aby zarobić fortunę produkując lekarstwa. Wydaje się, że nie miał powodów, by tak wiele ryzykować, świadomie działając na niekorzyść fuhrera. Historia leczenia Adolfa Hitlera jest niewątpliwie jedną z najbardziej tajemniczych i intrygujących, jakie są związane z jego życiem.
Autor: Barbara Gregorczyk
Źródła:
David Irving, Tajne dzienniki lekarza Hitlera. Pruszków 1999.
Allan Bullock, Hitler. Studium tyranii. Warszawa 1975.
Joseph Goebbels, Dzienniki, tom 2, 1939-1943. Warszawa 2013.
Komentarze:
~Arrek » bardzo ciekawy artykuł 2016-01-04 18:08:27
dodaj komentarz »