Artykuły » Broń atomowa III Rzeszy
W maju 1944 roku SS- Gruppenführer Hans Kammler z dumą oprowadzał delegację z Berlina po gigantycznych, jasno oświetlonych neonowymi lampami i pomalowanych na biało halach Jaskrawe oświetlenie, nieskazitelna biel ścian nadawała pomieszczeniom charakteru monstrualnego laboratorium. Delegaci nie mogli opanować zdziwienia, jakie wzbudził widok, dawnych sztolni, wyrobisk i korytarzy starej kopalni w rejonie Wałbrzycha, przystosowanych teraz do prowadzenia w nich najtajniejszego projektu III Rzeszy. Kammler zyskał uznanie działaczy SS, ze względu na zdolności do pozyskiwania funduszy, robienie nie zawsze jasnych interesów, czy zdolności organizacji pracy swojej i podległych mu pracowników. Szybko został przeniesiony do ekonomicznego skrzydła SS, a w 1942 roku został szefem Amtsgruppe C, jednostki odpowiadającej za prace budowlane z ramienia SS. Organizacja jakiej przewodził, brała początkowo udział w pracach przy budowie Wału Atlantyckiego, odgruzowywała też niemieckie miasta, zniszczone przez alianckie bomby. Tysiące przymusowych robotników, w śród których byli więźniowie obozów koncentracyjnych, pod czujnym okiem ssmanów brało udział w pracach przy budowie umocnień i bunkrów, jednak największe wyzwanie postawiono przed Kammlerem w roku 1943.

Gdy w 1943 roku powierzono Kammlerowi pieczę nad rozbudową i przystosowaniem rejonu Dolnego Śląska do celów podziemnej produkcji najnowocześniejszego uzbrojenia III Rzeszy, nawet najwięksi optymiści, nie byli w stanie uwierzyć, że projekt DORA ( podziemna fabryka pocisków V1 i V2 ) zakończy się sukcesem. Tymczasem, do końca wojny, z taśm podziemnych montowni zjechało około 6000 pocisków. Jednak projekt jakiego podjął się w 1944 roku był inny, nie miała to być bowiem kolejna fabryka, gdzie przy pomocy śrub i kluczy skręcano rakiety, miał to być projekt, który uratuje Niemcy, projekt broni, o której Adolf Hitler mówił „Nasza Cudowna Broń” , którą mamił zrezygnowanych prowadzeniem wojny na wielu frontach dowódców i naród, projekt bomby atomowej- którą Niemcy mieli w zasięgu ręki! Pierwsze prace naukowe i doświadczenia opisujące i przedstawiające proces rozszczepiania jąder atomowych trwały na europejskich uniwersytetach już od około 1935 roku, jednak zwrot nastąpił w roku 1938 gdy Otto Hahn (1944 rok nagroda Nobla) przeprowadził w swym laboratorium doświadczalne rozszczepienie jądra uranu. Niemal w przededniu wojny, bo w kwietniu 1939 roku, na biurko szefa Niemieckiego Ministerstwa Uzbrojenia trafia raport, przedstawiający energię rozszczepiania jąder atomowych, jako możliwą do wykorzystania do celów wojskowych. O tego momentu badani nabierają tempa, powstają trzy ośrodki badawcze, pod opieką wojska, mające opracować najefektywniejsze metody pozyskania wzbogaconego uranu, do produkcji bomby. W tym okresie kłócą się dwie teorie, jedna mówi o zastosowaniu grafitu jako moderatora w reaktorach atomowych, duga wskazuje na ciężką wodę.

Odrzucona, w skutek błędu w obliczeniach absorpcji neutronów przez grafit, koncepcja wykorzystania grafitu jako moderatora, znacznie opóźniła, o ile nie pogrzebała niemieckie szanse na skonstruowanie bomby atomowej. Pomyłka wynikała w zasadzie z przeoczenia faktu że grafit był w cegłach, pomiędzy którymi znajdowało się powietrze, więc azot, uwzględnienie w obliczeniach absorpcji neutronów przez azot pozwoliło by wyciągnąć zupełnie inne wnioski. Reaktory oparte na ciężkiej wodzie, były kłopotliwe i mało wydajne, nie dając szans na pozyskanie dostatecznej ilości materiału rozszczepialnego do produkcji bomby. Dodatkowo ciężka woda pozyskiwana drogą elektrolizy była ciężko dostępna, a jej ilości ograniczone. Prace się przeciągały nie dając efektów. W marcu 1942 odpowiedzialny za koordynacje projektu minister Albert Speer, wycofuje poparcie dla badań nad energia atomową, jednak 4 czerwca tegoż roku, podczas tajnej konferencji w Berlinie zatwierdza badania jako priorytetowe. Dlaczego miała miejsce tak gwałtowna zmiana poglądu na ten temat. Co skłoniło Speera do nadania priorytetu badaniom nad mglistym projektem budowy bomby atomowej, gdy dotychczasowe prace nie dawały efektu, a nowe koncepcje przedstawiane przez badaczy nie były wcale nowe. Jaka wreszcie była przyczyna zatwierdzenia na potrzeby projektu atomowego, budowy ogromnych podziemnych laboratoriów w rejonie Dolnego Śląska, gdy finanse III Rzeszy były w coraz gorszym stanie, i liczyła się każda marka. Być może na te pytania odpowiedzią jest postać norweskiego wynalazcy o nazwisku Wideroe. Opublikował on już wcześniej w prasie naukowej, swoje plany budowy ogromnych betatronów- urządzeń gdzie elektrony poruszają się w rurkach próżniowych, a odpowiednie pole elektromagnetyczne, nadaje każdemu ich przejściu coraz większą energie. Ostatecznie elektrony te mogą, bombardując odpowiedni ekran, stać się donorem cząsteczek gamma. Te ostatnie zostały użyte w 1944 roku przez Niemców do reakcji wzbogacania uranu w ich reaktorach. Widmo budowy przez Niemcy bomby atomowej znów stało się bardzo realne, dodatkowo przeniesienie badań do oddalonego od linii frontu, i nie nękanego alianckimi bombardowaniami podziemnego kompleksu, dawało szanse na doprowadzenie badań do końca.

Wybór sztolni w okolicy Wałbrzycha wydawał się oczywisty- pobliska elektrownia dostarczała dowolnej ilości energii elektrycznej, pobliskie złoża uranu dawały możliwość jego pozyskiwania jako rudy, zbudowano połączenie kolejowe z Wałbrzychem. Pomieszczenia miały własne ogrzewanie olejowe, łączność telewizyjną z urzędami w Berlinie, stanowisko szyfrowania komunikacji, bezpośrednie połączenie telefoniczne i komunikacyjne z kompleksem Riese (Bad Charlottenbrunn Walim) i innymi pobliskimi zakładami produkcyjnymi w rejonie Dolnego Śląska. Kilka miesięcy po oddaniu tego obiektu powstał w nim najbardziej zaawansowany, w owym okresie reaktor, mogący być użytym do wzbogacania plutonu. Zastosowano w jego budowie koncept reaktora atomowego, gdzie paliwo atomowe składowano w postaci prętów ( nowatorska koncepcja dająca największe szanse powodzenia ) oraz źródło promieniowania gamma, opisywany projekt E. Wideroe`go, elektryczny betatron o olbrzymiej mocy. Zasad działania takiego reaktora jest prosta, neutrony dostarczane przez tzw. komin, inicjowały reakcje rozszczepiana jąder uranu bądź plutonu- pewne izotopy tych pierwiastków posiadają taka właściwość, że neutrony o dowolnej energii inicjują proces rozpadu jądra. Zastosowanie prętów paliwowych i prętów kontrolnych, pozawalało na wykluczenie możliwości rozpędzenia łańcuchowej energii rozszczepiania do krytycznego momentu wybuchu. Wiele pytań pozostawało jeszcze bez odpowiedzi, jednak gdy Adolf Hitler w marcu 1945 roku osobiście gratulował pracującym tam fizykom, nikt nie przypuszczał, że laboratorium zostanie ewakuowane w przeciągu miesiąca.


Autor » Krzysztof "Sell" Laber 4 komentarzy - pokaż »
autor wpisu
(15 znaków)
treść wpisu
(1000 znaków)
email
nie będzie widoczny na stronie
Copyright © 2006-2024 Vaterland.pl